Dawne ortografie, gramatyki i podręczniki języka polskiego

Okładka
Walenty Szylarski
Początki nauk dla narodowej młodzieży, to jest Grammatyka języka polskiego ucząca, a tym samym pojęcie obcych języków, jako łacińskiego, francuskiego, włoskiego i innych ułatwiająca1
Pierwsze wydanie: Drukarnia Jego Królewskiej Mości i Bractwa Świętej Trójcy, Lwów 17702, format: 8°, nlb. 14 + 120 s.
Języki: polski3
Seria A

Informacje o autorze

O autorze wiemy niewiele. Walenty Szylarski urodził się około 1735 r. w rodzinie szlacheckiej, na terenie archidiecezji lwowskiej. Jego ojciec miał na imię Wawrzyniec. Był wychowankiem Akademii Krakowskiej; w roku 1755 uzyskał stopień bakałarza, w 1759 r. magistra nauk wyzwolonych i doktora filozofii. Duchowny. W latach 1760-1762 profesor, senior w szkole św. Ducha kanoników regularnych, uczył wymowy kościelnej. Znał język francuski, łaciński, posługiwał się także językiem niemieckim i włoskim Dwa lata później podjął współpracę z „Monitorem”. Po roku 1767 przeniósł się do Lwowa, zmarł po 1770 r.

Twórczość

  1. Walenty Szylarski i in., Leges Schola Sanctissimi Spiritus Cracovia 1762 i Kronika Szkoły od 1757-1788, rkp., ze zbioru Biblioteki Baworowskich, obecnie przechowywany we Lwowskiej Naukowej Bibliotece im. W. Stefanyka Narodowej Akademii Nauk Ukrainy [http://bazy.oss.wroc.pl/kzc/wyniki_pl.php?RL-009248].
  2. Walenty Szylarski, Rhetorica ecclesiastica antiquo-nova theoretica et practica admodum reverendis dominis Instituti S. Augustini Canonicorum reg. de Saxia professis, id temporis eloquentiae auditoribus, Kraków 1765.
  3. Walenty Szylarski, Grammatyka powszechne wszystkim językom i własne polskiemu prawidła w sobie zamykająca, dla doskonalszego w ojczystej mowie polotu, a tym prędszego i łatwiejszego od obojej płci młodzieży obcych języków pojęcia. Z dyspozycyi prześwietnego Towarzystwa Literatów, przez… ułożona , 1767 [rkp. Biblioteka Ossolińskich, syg. 1688](Przedmowa została opublikowana w: Mayenowa (red.) 1958, II, 136–138).
  4. Walenty Szylarski (tłum. z franc.), [O pożytkach z wydoskonalenia dowcipów wypływających z wychowania], [Pilności w ułożeniu obyczajów], „Monitor” , 1767, nr 84–88, s. 724–753 (fragmenty dzieła Ch. Rollina; tytuły podano za opublikowaną w 1769 r. książką).
  5. Walenty Szylarski (tłum. z franc.), Sposób uczenia i uczenia się nauk wyzwolonych tak co się tycze umiejętności, jako też co należy do obyczajów i religii. Przez M. Karola Rollina... francuskim językiem opisany, a przez... ojczystą mową wyłożony, Lwów 1769.

Charakterystyka

Przedmowa

Zasadniczy wykład gramatyki polskiej poprzedzony jest przedmową zatytułowaną Do czytelnika, w której autor podaje cele i powody napisania gramatyki w języku ojczystym. Rozpoczyna od przedstawienia roli języka jako narzędzia poznania i komunikacji. Podpierając się autorytetem starożytnych, stara się uzasadnić, że znajomość różnych języków jest kluczem do mądrości skarbów, a opanowanie reguł języka ojczystego ułatwia naukę języków obcych. „Wjele – pisze – abowjem znayduje sję prawideł, ktore wszystkim njemal mowom są potrzebne. Te wjęc Młodzjeż w rodowitym swoim pojąwszy języku, łatwo je do każdey w szczegulności mowy przystosować potrafi”. Uzasadniając potrzebę gruntownej znajomości języka ojczystego, powołuje się na przykład Rzymian (uczących się greckiego i łacińskiego) i książkę Charlesa Rollina, poświęconą dobremu wychowaniu i korzyściach płynących z nauki, oraz na przedmowę do gramatyki francuskiej Pierre’a Restauta. Lepszemu poznaniu języka przez młodzież polską służyłoby poznanie gramatyki ojczystego języka, lektura czystych pism Polskich oraz konwersacja z dobrze mówiącymi po polsku. Autor zwraca szczególną uwagę na rozdźwięk istniejący pomiędzy umiejętnością mówienia przez młodzież po polsku a wyrażeniem swoich myśli w piśmie. W podobnym duchu wypowiadał się Naruszewicz: „Gadać umiemy, pisać i mówić rzadko kto z nas umie” [Klemensiewicz 1945, 1, 4].

Jeśli chodzi o terminologię gramatyczną, deklaruje Szylarski, że wzorem Francuzów i Niemców nie usiłuje terminów z łacińskiego na polskie przekształconych zastępować szczeremi nazwiskami polskiemi, gdyż są one rozpowszechnione i zrozumiałe. W jego przekonaniu terminologia pochodzenia łacińskiego może ułatwić również naukę języków obcych. Przy okazji poddaje ocenie krytycznej neologizmy gwiazdowidz (zamiast astrolog) i drobnowidz (zamiast mikroskop), zwracając uwagę na ich wieloznaczność. Pierwszy wyraz nazywa osobę, drugi instrument. Przedstawia też pomysł zastąpienia słów zwyczajnie używanych, takich jak: historia, apostoł, lichtarz, linia, cyrkuł, infirmaryja przez prawdziwie polskie: powieść, zwolennik, świecznik, krysa, obręcz, niemocnica. Zdaniem autora w językach żywych nadrzędnym kryterium oceny stosowności i przydatności wyrazu jest zwyczaj, „ktoremu i rozum w tey okoliczności ustąpić musi. Zwyczay bowjem jest naywyższym Mistrzem, samowładnym Panem we wszystkich żywych językach, nje mnjeyszą mający władzą nad pisanjem, lub wymawjanjem słow, jako też nad samemi słowami”. Nowe zapożyczenia powinny być uzasadnione potrzebami języka, nie zaś względami snobistycznymi. „Sądził bym tedy za rzecz przyzwoitą, ani przyjętych dawno z ktoregokolwiek bądź języka, do rodowitey mowy słow nje odrzucać, ani nowych bez potrzeby i należytego rozstrząśnjenja nje przyjmować”. Za niezgodną ze zwyczajem językowym i własnościami (ustawami) języka uznał propozycję Kleczewskiego ujednolicenia końcówek biernika lp. rzeczowników i przymiotników rodzaju żeńskiego, uogólnienia albo (wielkę łaskę), albo (wielką łaską).

Znał trzy wcześniejsze gramatyki języka polskiego, jedną w języku łacińskim – Franciszka Meninga (Menińskiego) z 1646 r., dwie w języku niemieckim: Jana Karola z Jasienicy Wojny z 1762 r., wydana w Gdańsku, oraz Jana Monety, z trzeciej edycji wydanej we Wrocławiu, Toruniu i Lipsku z 1763 r.. Przy okazji zauważył, „iż naybardzjey Narod Njemjecki jako Polskjemu pograniczny, z nim handle prowadzący do nabycja umjejętności Polskjey mowy zwykł sję przykładać”. W rezultacie kontaktów politycznych i gospodarczych z Niemcami (opisując je, powołuje się na Marcina Bielskiego i Marcina Kromera), do polszczyzny dostało się wiele zapożyczeń z języka niemieckiego, „ktore tak weszły w używanje, że njewjadomi języka Njemjeckjego, mają one za oyczyste. Takje są: Cug, Cukier... sztandar... werbuję, winszuię, i siła innych, osobliwje w żołnjerstwje j w kupjectwje”. Wymienia 56 germanizmów, w jednym wypadku podaje, od czego wyraz pochodzi: szlachcic od szlacht ‘bitwa’. Wykorzystane gramatyki stanowiły dla niego „przestrogę, co by [...] jako zbytnjego odrzucić, a co jako przeciwnego odmjenić: należało”.

Opublikowana gramatyka stanowiła zmienioną wersję (nieco krótszą) obszerniejszej gramatyki przygotowanej przez autora na życzenie mądrością zaszczyconym mężom i poddana była ich ocenie. Pierwotna wersja gramatyki – pozostająca do dzisiaj w rękopisie – zatytułowana Gramatyka powszechne wszystkim językom i własne polskiemu prawidła w sobie zamykająca..., napisana została na zamówienie Towarzystwa Literatów i była ułożona w formie pytań i odpowiedzi [Wisłocki 1869, 11, 15]. Towarzystwo Literatów w Polszcze Ustanowione dla Wydawania Książek Najlepszych i Najbardziej Użytecznych – poprzednik Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych – powstało z inicjatywy Józefa Andrzeja Załuskiego w 1765 r., działało do 1770 r. [Kozłowski 1986, 92–95], m. in. wydawało książki dla Korpusu Kadetów [Wisłocki 1869, 10].

Wprowadzenie do gramatyki

Gramatyka języka polskiego jest podzielona na cztery części: I – Ortografia, II – Etymologia, III – Syntaxis, IV – Prosodia, całość poprzedza Wstęp do gramatyki. Wykład zasadniczy opatrzony jest komentarzami (autor określa je mianem przestróg). Podane w nich informacje dotyczą m.in. form nieregularnych, wyjątkowych, wymian głoskowych zachodzących w odmianie rzeczowników i czasowników (typu: miara – mierze, chrost – chroście, wziąłem – wzięliśmy) oraz kwestii poprawnościowych: jak powinno się dobrze mówić i pisać (np. wyszedł przeciwko niemu, nie: wyszedł przeciwko jemu; w mianowniku lp. r. nijakiego ono, nie: one; odszedł do ciebie, nie: do cię), które formy są lepsze (panu lepiej niż panowi), które zgodne z regułami językowymi („Wjelu przez zwyczay mowją: w boru, lecz podług reguł należy sję mowić: w borze”).

We Wstępie do gramatyki autor pisze o istocie gramatyki i mowy, przedstawia podział gramatyki i części mowy oraz definiuje podstawowe terminy gramatyczne: „Grammatyka jest nauka iakjey mowy. Mowa, jest wyrażenje myśli słowami. Słowa są złożone z sylab kilku lub jednej, np. Bog stwor-ca wszyst-kiego-go. Sylaba składa sję z iedney, lub wjęcey liter razem wymawjających sję, np. O-po-wja-dacz. Litery są znaki potrzebne do formowanja sylab i słow”. Nie rozróżnia liter od głosek. W wykazie wymienia 26 liter, nie uwzględnia wśród nich ś, ć, ź, ż, ń, ó (ale je wszystkie omawia w Ortografii). Litery dzieli na wokale (= samogłoski) i konsony (= spółgłoski ). Za dyftongi uznaje połączenia ay, ey, ii, yi, oy, uy w słowach rodzimych, au w wyrazach zapożyczonych (August, Auszpurg). Ważną sprawą było zwrócenie uwagi na charakter spółgłoskowy [j]: „Wokale i lub y stają się Konsonami w tych sylabach: ja, je, ji, jo, ju; czyli przed njemi wokala, czyli konsona będzie, np. od słowa: Pani pochodzi: Panje, od Ray, Raju; inaczey musjało by sję czytać: Pani-e, Rai-u”. W wyrazie panje litera j oznacza miękkość spółgłoski.  

Szylarski wyróżnił 8 części mowy (po nazwie polskiej podaje termin łaciński, po nim definicję części mowy):

I. Imię, łac. nomen – „jest nazwisko jakjey rzeczy, np. Njebo”;
II. Zaimek, łac. pronomen – „co sję kładzie za imje, jako: On to uczynił”;
III. Słowo, łac. verbum – „ktore dopełnja sensu w mowje, wyrażając jaką akcyą, lub stan, w ktorym rzecz zostaje, np. piszę”;
IV. Uczestnictwo, łac. participium – „ktore pochodzi od Verbum, a deklinuje sje jak Nomen, przeto jest uczestnikiem tych oboch części mowy, jako: czytający, czytany”;
V. Przysłowie, łac. adverbium – „tak nazwane, że sję przy słowie czyli Verbum kłaść zwykło, wyrażając jaką okoliczność, lub sposob, jakim sję co dzieje, np. długo żyje”;
VI. Łączenie, łac. conjunctio – „co łączy słowa z słowami lub sens z sensem, np. chocjaż, przecję, bowjem, ale”;
VII. Przekładanie, łac. praepositio – „jest słowko samo nic njeznaczące, tylko w ten czas, gdy przed inszemi słowami będzje położone, jako: z, do”;
VIII. Interiekcyja, łac. interiectio – „ktora wyraża jakje umysłu wzruszenje, np: wesołość, smutek, narzekanie etc., jako: cha, cha, cha, ach, njestetyż”.

Podział na części mowy został przejęty z gramatyk wcześniejszych, za gramatyką łacińską. Przymiotnik i rzeczownik zalicza do klasy imion, imiesłowy odmienne traktuje jako osobną część mowy, nie wydziela jako osobnych klas liczebników i partykuł. Odmieniające się części mowy to: imię, zaimek, słowo i uczestnictwo (= imiesłów przymiotnikowy), pozostałe „nic sję nje odmjenjają”. Imię, zaimek i uczestnictwo odmieniają się przez spadki (= przypadki). Przypadków Szylarski wyróżnił siedem:

  • mianujący (= mianownik),
  • rodzący (= dopełniacz),
  • dawający (= celownik),
  • oskarzający (= biernik),
  • wzywający (= wołacz),
  • nazywający (= narzędnik),
  • opowiadający (= miejscownik).

Liczb  zaś dwie: pojedynczą i wielką (nie wspomina o liczbie podwójnej); rodzajów trzy: męski, niewieści (= żeński) oraz ani męski, ani niewieści (= nijaki). Na rodzaj (też spadek i liczbę) imion wskazuje artykuł, w funkcji tej – tak jak u poprzedników – występuje zaimek ten, ta, to. Zaimek ten konsekwentnie wprowadzali przed każdy rzeczownik i przymiotnik w paradygmatach Volckmar i Kontzewitz [Jefimow 1970, 46]. Stopni porównania Szylarski wyróżnił trzy: ani podwyższający, ani poniżający (= równy), trochę podwyższający albo poniżający (= wyższy), wszystko podwyższający, lub poniżający (= najwyższy).

Słowa odmieniane są przez czasy i sposoby (= tryby), i – o czym pisze w części II, rozdział III – osoby, czyli koniugują się. Sposoby są cztery – skazujący (= oznajmujący, łac. modus indicativus), rozkazujący (łac. imperativus), złączający (= przypuszczający, łac. coniuctivus) i nieskończony (= bezokolicznik, łac. infinitivus), czasów zaś pięć: teraźniejszy (łac. tempus praesens), przeszły niedoskonały (łac. imperfectum), przeszły doskonały (łac. perfectum), przeszły więcej niż doskonały (łac. plusquamperfectum) i przyszły (łac. futurum). Kategorii czasu i trybu nie definiuje.

W definicji działów gramatyki, wyraźnie podkreślony jest ich charakter praktyczny, czego uczą:

  1. „Ortografia uczy litery dobrze wymawjać, i bez błędów z kreskami i innemi znakami pisać”.
  2. „Etymologia uczy słowa i ich własności rozeznawać, i one rożnje odmjenjać według Deklinacyi lub Konjugacyi”.
  3. „Syntaxis uczy, jak słowa z sobą w mowje łączyć i zgadzać”.
  4. „Prozodya uczy, ktore sylaby krotko, à ktore z przeciągiem wymawjać potrzeba, i jak wiersze składać”.

Wykład gramatyki

Najwięcej miejsca poświęca autor etymologii – stron 68,5 (s. 29–97), pozostałym działom gramatyki znacznie mniej: ortografii – stron 22,5 (s. 7–29), składni – 12 (s. 98–109), prozodii – 11 (s. 110–120).

Ortografia

W Ortografii znajdują się uwagi ogólne np. o wymowie samogłosek i spółgłosek, o znakowaniu liter, zapisach naruszających zasadę morfologiczną pisowni, pisowni wielkich i małych liter, pisowni łącznej i rozdzielnej, przenoszeniu wyrazów, odróżnianiu h od ch, użyciu znaków ortograficznych (= interpunkcyjnych) czy przykłady rozstrzygnięć szczegółowych, dotyczące konkretnych form. Autor gramatyki opowiada się za pisownią:

  • śrzoda nie środa,
  • módz i pjedz nie moc i pjec (argumentuje potrzebą odróżnienia bezokolicznika od imion moc i pjec),
  • końcówek -im/-ym w narzędniku i miejscowniku lp. i -imi/-ymi w narzędniku lmn. przymiotników, jeśli w mianowniku lp. są zakończone na -i/-y, natomiast -em lub -emi, gdy w mianowniku lp. kończą się na -e,
  • końcówki -e (nie ) w mianowniku i bierniku rzeczowników r. nijakiego typu imje (nie: imję).

Znajdujemy też wiadomości o systemie fonetyczno-fonologicznym 2. połowy XVIII wieku: wymowie [ė] jak [y]/[i], dyspalatalizacji spółgłosek wargowych miękkich w wygłosie, niewystępowaniu [a] ścieśnionego, dyspalatalizacji spółgłosek wargowych miękkich w wygłosie, wymowie frykatywnej [ř], asymilacjach i uproszczeniach zachodzących w grupach spółgłoskowych.

Etymologia

W tej części gramatyki omówione zostały poszczególne części mowy. Po krótkich objaśnieniach – w wypadku odmiennych części mowy – podane zostały paradygmaty fleksyjne przykładowych form.

Autor gramatyki rozpoczyna przegląd części mowy od imion (nomina). Imiona dzielą się na substantiva (= rzeczowniki) i adiectiva (= przymiotniki); pierwszym można przypisać tylko jeden zaimek („tylko sję mowi ten Anjoł, a nje ta, ani to Anjoł”), drugim każdy z trzech („ten bjały, ta bjała, to bjałe”). W części III gramatyki, poświęconej składni, omawiając połączenia z dopełniaczem, wymienia Szylarski imiona liczajne. Substantywa dzieli na własne („ktore jedney właśnje osobje lub rzeczy służy, jako: Lech, Polska”) i pospolite („ktore o wjelu rzeczach sobje podobnych mowi sję; np. człowjek o wszystkich ludzjach”). Dalej dzieli imiona na na początkowe (= podstawowe, np. wojna) i pochodzące (= pochodne, np. wojownik, wojenny, wojskowy) oraz na składane (= złożone, np. Rzecz-pospolita, Krzywo-przysjęsca) i istne (= nieskładane, np. rzecz).

Według zakończenia dopełniacza – za gramatyką łacińską – wyróżnia 5 deklinacji rzeczownika:

  1. Imiona zakończone w dopełniaczu na -a (męskie i nijakie: ten Stanisław, to zwierze, dziecie, czoło, okno, jabłko);
  2. Imiona zakończone w dopełniaczu na na -i (żeńskie: ta Marysia, pani, służebnica; radość, rola, myśl; historyja);
  3. Imiona zakończone w dopełniaczu na -o (męskie: ten podkomorzy, wojski, hrabia);
  4. Imiona zakończone w dopełniaczu na -u (męskie, zakończone na spółgłoski:  b, c, d: ten grob, pałac, narod; n, r, sz: ten dzwon, bor, deszcz; oraz inne: chrost, las, szczaw, potaż);
  5. Imiona zakończone w dopełniaczu na -y (żeńskie: ta ozdoba, źrzenica, zdrada; skrucha, stodoła, para).

Deklinacja III została wyróżniona na podstawie końcówki -o (właściwie była to końcówka przymiotnikowa -ego). W tej grupie uwzględnił Szylarski zarówno zsubstantywizowane rzeczowniki typu wojski (do tego typu dostosował się rzeczownik podkomorze), nazwiska na -i lub -y (Kanty, Batory), jak i rzeczowniki hrabia czy burgrabia. Jedne wyrazy miały odmianę przymiotnikową (wojski), inne przymiotnikowo-rzeczownikową (podkomorzy, hrabia). Na dwoistość natury rzeczowników typu Janowski (por. wojski) zwrócił uwagę Meniński, który zauważył, że są one „właściwie przymiotnikami” [Jefimow 1970, 48]. 

Przymiotniki, ze względu na zakończenie w mianowniku form rodzaju męskiego, dzieli na dwie deklinacje:

  1.  Przymiotniki zakończone na -i (ten długi, ta długa, to długie);
  2.  Przymiotniki zakończone na -y (ten dobry, ta dobra, to dobre).

Szylarski podaje też szczegółowe informacje o porównaniu (= stopniowaniu) adiektywów. Zwraca uwagę na formy nieregularne (nie według reguł), np. dobry, lepszy, najlepszy, więcej i najwięcej, te ostatnie traktując jako stopień wyższy i najwyższy od adiectivum wiele.

Zaimków wymienia 21: ja, ty, siebie, ten, ow, on, sam, kto, co, nikt, ktory, każdy, żaden, moj, twoj, swoj, nasz, wasz, naszyniec, waszyniec, czyj. Zwraca uwagę, że te zaimki wchodzą w skład innych zaimków, np. tenże, ktokolwiek. Za najłatwiejszy sposób ich poznania uznał „pamjętać ich sobje wszystkje”. Podaje wzory odmiany zaimków: 1. (ja), i 2. (ty) i 3. osoby (on, ona, ono). Rzeczowniki naszyniec i waszyniec, będące derywatami odzaimkowymi, wymieniali również  wśród zaimków poprzednicy Szylarskiego [Jefimow 1970, 50, 137, 147]. Odmianę naszyniec podaje Dobracki w Gońcu [Zwoliński 1956/7, 259].

Rozdział poświęcony czasownikom rozpoczynają uwagi o ich istocie i podziałach. Słowa są: osobiste („ktore przez wszystkje te trzy osoby: ja, ty, on, mowić sję może, jako: ja mowję, ty mowisz”), czyli osobowe, i trzecio[o]sobne („ktore sję tylko w jedney trzeciey osobje mowić może: np. przystoi, grzmi”), czyli nieosobowe. Gatunków słów, terminu nie definiuje, wyróżnia trzy: działający, cierpiący i ani działający, ani cierpiący. Słowa gatunku działającego (= czynne) „wyrażają jaką czynność, albo dzjałanje czego, co ztąd poznać, iż może sję mu dodać: kogo, czego, lub co, np.te słowa: znam, żądam, odbjeram”), cierpiące (= bierne) „pochodzą od dzjałaiących, i wyrażają przyimowanie jakjej czynności, jako: znają mnie, żądany jest, mający bydź odebrany”, ani działające, ani cierpiące (= nijakie), „ktorym nie może się dodać kogo, czego, co, np. sjedzę, chodzę, śpię” . Wśród słów wyróżnia jeszcze ściągające (= zwrotne), „ktorym sję dodaje zaimek sję np: chwalę się, poważam sję” i posiłkujące (= posiłkowe), „ktore są pomocą drugim w wyrażanju ich znaczenia, jako: jestem, mam”. Na podstawie zakończenia 2 os. lp. czasu teraźniejszego trybu oznajmującego wyróżnia 4 koniugacje: I -asz, II -esz , III -isz, IV -ysz. Dodaje, że wiele jest czasowników, które odmieniają się inaczej. Osobną odmianę mają czasowniki posiłkowe: jestem i mam. Pełny przegląd form czasownika podany jest w paradygmatach. Przedstawione są odmiany czasowników posiłkowych, czasowników (czynnych) z I (czytam), II (buduję), III (radzę) i IV (uczę) koniugacji, czasownika w stronie biernej (jestem chwalony), czasownika nieosobowego czynnego (grzmi). Wzorem gramatyk wcześniejszych kategoria czasu i trybu łączona jest z aspektem i rodzajem czynności. Uwzględnienie w jednym paradygmacie form czasowników pokrewnych, różniących się aspektem, niejednorodnych ze względu na rodzaj czynności, było konsekwencją nałożenia na język polski kategorii gramatyki łacińskiej, w której dokonaność i niedokonaność była wyrażona kategorią czasu [Jefimow 1970, 115; Zagórski 1981, 68]. Odmianie czasownika czytam w czasach przeszłym doskonałym i przeszłym więcej niż doskonałym oraz w czasie przyszłym nieskładanym przyporządkowane zostały formy czasownika przeczytałem (czasownik prefiksalny dokonany), natomiast budujęzbudowałem, radzęporadziłem, uczęnauczyłem. Do odmiany czasownika włączył gerundia, za które uznawał imiesłowy przysłówkowe – ucząc, uczywszy, nauczywszy

Uczestnictwa (= imiesłowy przymiotnikowe) dzieli na działające (czynne) czasu teraźniejszego i cierpiące (bierne) czasu przeszłego, do tych ostatnich zalicza też imiesłów czasu przeszłego czynny na -ły. Odmieniają się one jak przymiotniki.

Niewiele uwagi poświęca częściom mowy nieodmiennym, zaledwie 9 stron.

Do przykładań (= przyimków), poza zapod, zalicza też te, „ktore się dodają werbom”, czyli prefiksy czasownikowe, np. wy-chodzę. Zwraca uwagę na używanie zamiennie bez i przez, ku i przeciw oraz nad, od i za.

Przysłowia (= przysłówki) – ze względu na znaczenie – dzieli na 9 grup: czasu (dziś, rano), miejsca (tu, tam, tędy, ztąd), pytania (izaliż), potwierdzenia (jak, tak jest), zapierania (nje, ni), liczenia (raz, wielokroć), ilkości (wjele, cetno, licho), powiększenia (tak, owszem, im, tym), odpowiadające na pytanie jak (bjało, szpetnie), te ostatnie uznaje za formowane od przymiotników. Podaje też uwagi o ich stopniowaniu.

W wypadku złączeń (= spójników) określa ich funkcję („złącza słowa z słowami lub sens z sensem”) i wspomina o „porządku złączeń”, z wyjątkiem li (też bowiem, by) „wszystkie na początku kłaść sję mogą”.

Interjekcje (= wykrzykniki) dzieli według rodzajów wyrażanych przez nie uczuć na 11 grup: wyrażanie wesołości (cha, cha, cha; hey, hoy), smutku (ach!, och!), zachęcenia (nuże, dalejże), obrzydliwości (pfe!), podziwienia (o!), wołania (hey, słyszysz!), grożenia (ey!, eyże!), odganiania ludzi (wara!), odpędzania ptactwa (si, si, sio), narzekania (bjada), przykazywania milczenia (cyt, ciszy).

Syntaxis

W części dotyczącej składni („Syntaxis po Grecku, z Łacińskiego konstrukcya”) analizuje związki rządu i zgody, podaje informacje o związkach zgody w grupach złożonych z przymiotnika i rzeczownika, dwóch lub więcej rzeczowników, rzeczownika z czasownikiem oraz o formie zaimków odnoszących (= względnych, łac. relativa). Analizuje związki syntaktyczne z dopełniaczem, celownikiem, biernikiem, narzędnikiem i miejscownikiem. Zaznacza, że mianownikiem i wołaczem rządzi tylko wykrzyknienie (por. przykłady: ȧ, ach, o! à to co?, ach ja njeszczęśliwy!, O Boże!).

Prozodia

Część IV składa się z dwóch rozdziałów, pierwszy dotyczy ilkości (= długości)  sylab, drugi poświęcony jest wierszom polskim. Opisując ilkość sylab w słowach polskich, zwraca uwagę na wymowę grup -yja//-ija w wyrazach pochodzących z łaciny (np. koronacyja, lekcyja), „w których przedostatnie sylaby prędko wymawjać należy. Przeto zdało by mi się, aby w wjerszu dwie takich sylab za jednę liczone były, jako już njektorzy po przeczytanju mego rękopismu czynić zaczęli, przez co wjersz gładszy wydaje się” (s. 111).

Tytułem podsumowania

Opis gramatyczny polszczyzny, jaki wyłania się z Gramatyki... Szylarskiego, nie odbiega, jeśli chodzi o zasady ogólne, od propozycji jego poprzedników. Zasługą Szylarskiego było zerwanie z dotychczasową praktyką pisania gramatyk języka polskiego w językach obcych, adresowanych do osób uczących się języka polskiego, i wybór języka ojczystego jako narzędzia opisu. Wydanie dzieła zamyka okres gramatyk wykorzystywanych w nauczaniu języka polskiego jako obcego, otwiera nowy okres – gramatyk języka polskiego adresowanych do młodzieży narodowej. Okoliczności były też sprzyjające. W tym czasie działało Towarzystwo Literatów, które należy uznać za instytucję sprawczą dzieła, język polski stał się językiem wykładowym w Szkole Rycerskiej, w 1767 r. ukazała się rozprawa o języku polskim Kleczewskiego, na łamach „Monitora” była prowadzona kampania w obronie języka polskiego, na Zachodzie ukazywały się nowoczesne (ze względu na metodę wykładu i język opisu) gramatyki języków nowożytnych i książki poświęcone wychowaniu, jedną z nich (dzieło Rollina) przetłumaczył Szylarski na polski.

Pisząc gramatykę języka ojczystego, włączył się w nurt oświeceniowej dyskusji o języku polskim i  jego roli w życiu społeczeństwa. We wstępie i w wykładzie gramatyki odwołuje się do idei gramatyki powszechnej, zestawiając reguły ogólne ze zwyczajem językowym. Gramatyka Szylarskiego jest też cennym źródłem wiedzy o polszczyźnie 2. połowy XVIII w. i obowiązującej wówczas normie teoretycznej.

„Ukazanie się Gramatyki Port-Royal (1670), uznane za wydarzenie dla nowego myślenia o języku w kategoriach: uniwersalne zasady języka – zwyczaj narodowy, nie odbiło się żadnym echem w Polsce. Ukazujące się w tym czasie gramatyki Malczowskiego, Monety i Woyny narzucały polszczyźnie kategorie opisu wypracowane dla języka łacińskiego i nie były pisane dla Polaków. Poza tym w szkołach nadal panował Alvar i Donatus. Pierwszy ślad nowego rozumienia problemu przynosi dopiero po stu latach! – w roku 1770 – szczupła rozmiarami, a wydana we Lwowie książeczka Walentego Szylarskiego” [Florczak 1978, 144].

Recepcja dzieła

W Gramatyce dla szkół narodowych Kopczyński nie wspomina o gramatyce Szylarskiego. Gramatykę jego – jak wykazał Piotr Kopko – nie tylko znał, ale i z niej korzystał, „lecz traktował ją z góry, uważając ją za n i e z u p e ł n ą” [Kopko 1909, 5, por. też Rombowski 1960, 134]. Krytycznie została oceniona wartość poznawcza gramatyki Szylarskiego przez Józefa Mrozińskiego [Mroziński 1986 (1824), 171–172]. Na szczególną rolę dzieła Szylarskiego w historii polskich gramatyk zwrócił uwagę Józef K. Plebański, autor interesującego studium poświęconego gramatykom i ich autorom [Plebański 1862, X, 540]. Późniejsze oceny gramatyki były różne: w opinii niektórych badaczy – „nie była to rzecz o większej wartości” [Lehr-Spławiński1978, 400], „rzecz słaba”, „bez wpływu” [Klemensiewicz 1974, 666, 669], w opinii innych konkurencyjna wobec wydanej 8 lat później gramatyki dla szkół narodowych Kopczyńskiego [Rospond 1971, 25]. Zalicza się ją do nowej epoki polskiego językoznawstwa, epoki, która pozostawała pod wpływem gramatyki powszechnej [Urbańczyk 1993, 8]. Dzieło miało tylko jedno wydanie. 

Ciekawostki

● Interesująco przedstawiają się różnice pomiędzy Przedmową do pozostającego w rękopisie dzieła a przedmową (pt. Do czytelnika) do wydanych drukiem 3 lata później Początków... W przedmowie z 1770 r. nie znalazły się np. informacje o:

         ▪ wydanych na Zachodzie gramatykach: łacińskiej „IchMć Panów de Port-Royal”, francuskiej Principes généraux et raisonnés de la Grammaire Française i niemieckiej „JMci Pana Gotscheda”;
        ▪ „Monitorze” jako piśmie polecanym do czytania;
        ▪ cudzoziemcach (osiedlających się w Polsce) jako adresatach gramatyki;
        ▪ pomyśle napisania nowej gramatyki języka łacińskiego.

Nie została podana też nazwa Towarzystwa, na zlecenie którego Szylarski opracował swoje dzieło.

Mocniej – jak się wydaje – akcentowany był też przykład Zachodu: „Miały u siebie dawniej przepisane rodowitych języków reguły niektóre państwa, a przecie je w tym, w którym żyjemy, wieku, z gruntu reformując nauki, odnowiły. Niepospolity zaiste dla nich z tego wynalazku zaszczyt, nam zaś z naśladowania tylko ich zostaje się chwała, z której tym większą cząstkę odbierzemy, im prędszymi, a zatem ich przykładu bliższymi naśladowcami staniemy się. Nie przystałoby albowiem, żebyśmy pod tym Panem, którego mądrości sława od swoich przyznana i postronnych za Europy rozciąga się granice, służących do ułatwienia lub wydoskonalenia nauk sposobów nie szukali, nie naśladowali, nie używali”.

● W obu przedmowach inaczej naświetlona jest sprawa kształcenia dziewcząt; w rękopisie z 1767 r. autor konfrontuje kształcenie dziewcząt z edukacją chłopców („biała płeć, której zamknięte są wrota w miejscach publicznych, na edukacyją młodzieży męskiej tylko płci ustawionych”), natomiast w przedmowie  z 1770 r. pisze tylko o „żeńskiej płci niemogącej wyższych zasiągnąć nauk”. O tym, że kwestia kształcenia dziewcząt leżała Szylarskiemu na sercu, świadczy również przytoczone przez niego zdanie: „Grammatyka, Geografia, Historya, Muzyka. Są to nauki nawet Płci żeńskiej przyzwoite”.

● Zdanie nie jest przedmiotem analizy składniowej. Przykłady sensów (wypowiedzeń, zdań) podane zostały w rozdziale dotyczącym interpunkcji. Zdania treściowo są ze sobą powiązane, wskazują, jak należy postępować, np.: Cnoty młodych zdobiące są: skromność, pobożność, cześć Bogu, Rodzicom i starszym winna; Wielki to w młodych występek, gdy nie chcą być posłusznymi, gdy uporczywie i zuchwale zwierzchnością swoją pogardzają (Izokrates).

● W rękopisie (baza zasobów cyfrowych Ossolineum) pt. Leges Schola Sanctissimi Spiritus Cracovia 1762 nieznana osoba skreśliła kilka zdań o Szylarskim. Autor notatki suponuje, że kolejność liter alfabetu podana przez Szylarskiego na stronie 2, zainspirowała Bruno Kicińskiego do wprowadzenia – na krótko – w założonym przez niego czasopiśmie"Tygodnik” o z ogonkiem zamiast litery ą.

Wersja elektroniczna

Walenty Szylarski, Początki nauk dla narodowej młodzieży, to jest Grammatyka języka polskiego ucząca, a tym samym pojęcie obcych języków, jako łacińskiego, francuskiego, włoskiego i innych ułatwiająca, Lwów 1770.

Walenty Szylarski, Początki nauk dla narodowej młodzieży, to jest Grammatyka języka polskiego ucząca, a tym samym pojęcie obcych języków, jako łacińskiego, francuskiego, włoskiego i innych ułatwiająca, Lwów 1770.

Literatura przedmiotu

  1. Wielka ilustrowana encyklopedia powszechna, (Encyklopedia powszechna Wydawnictwa „Gutenberga”), t. XVII, Kraków [1930], s. 32.
  2. Elżbieta Aleksandrowska (red.), Bibliografia literatury polskiej „Nowy Korbut” – Oświecenie, t. IV, cz. I (P-Ż), Warszawa 1970.
  3. Irena Bajerowa, Kształtowanie się systemu polskiego języka literackiego w XVIII wieku, Wrocław–Warszawa–Kraków 1964.
  4. Bronisław Bieńkowski, Gramatyka polska, [w:] Encyklopedia wychowawcza, t. V, Warszawa 1901, s. 133–174.
  5. Stanisław Estreicher, Bibliografia polska Karola Estreichera, t. XXX, Kraków 1934.
  6. Zofia Florczak, Europejskie źródła teorii językowych w Polsce na przełomie XVIII i XIX wieku. Studia z dziejów teorii języka i gramatyki, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1978.
  7. Regina Jefimow, Z dziejów języka polskiego w Gdańsku. Stan wiedzy o polszczyźnie w XVII wieku, Gdańsk 1970.
  8. Zenon Klemensiewicz, Miłośnictwo języka polskiego w dziejach polszczyzny, „Język Polski” XXV/1945, s. 1–7 (z. 1), 47–52 (z. 2).
  9. Zenon Klemensiewicz, Historia języka polskiego, wyd. II, Warszawa 1974.
  10. Piotr (Petr Maksimovič) Kopko, Krytyczny rozbiór gramatyki narodowej O. Kopczyńskiego (Przyczynek do historyi polskiej gramatyki), Kraków 1909.
  11. Andrzej Koronczewski, Polska terminologia gramatyczna, Wrocław 1961.
  12. Stanisław Koziara, Szylarski Walenty, [w:] Polski słownik biograficzny historii Polski, red. Janina Chodera, Feliks Kiryk, Wrocław–Warszawa–Kraków 2005, s. 156.
  13. Jan Kozłowski, Szkice o dziejach Biblioteki Załuskich, Wrocław 1986.
  14. Adam Antoni Kryński, Kwestia językowa. O bezzasadnym odróżnianiu rodzaju nijakiego od męskiego w deklinacji przymiotników, Warszawa 1873.
  15. Tadeusz Lehr-Spławiński, Język polski. Pochodzenie, powstanie, rozwój, Warszawa 1978.
  16. Karol Lewicki (wyd.), Jerzy Zathey (współpraca), Album studiosorum Universitatis Cracoviensis t. V: Contines nomina studiosorum ab anno 1720 ad annum 1780, Kraków 1956.
  17. Hieronim Łopaciński, Szylarski Walenty, [w:] Encyklopedia kościelna, t. XXVIII, red. wyd. przez Michała Nowodworskiego, Warszawa 1905, s. 115–116.
  18. Maria Renata Mayenowa (red.), Ludzie oświecenia o języku i stylu, t. II, oprac. Zofia Florczak, Lucylla Pszczołowska, Warszawa 1958.
  19. Józef Mroziński, Odpowiedź na umieszczoną w „Gazecie Literackiej" recenzję dzieła pod tytułem: Pierwsze zasady gramatyki języka polskiego, Warszawa 1824; przedruk w: Dzieła wszystkie, t. I, red. Zofia Florczak, Warszawa 1986, s. 85–246.
  20. Józef Kazimierz Plebański, Gramatyka i gramatycy, [w:] Encyklopedia powszechna, t. X, Warszawa 1862.
  21. Aleksander Rombowski, Nauka języka polskiego we Wrocławiu (koniec wieku XVI – połowa wieku XVIII), Wrocław 1960.
  22. Stanisław Rospond, Ks. Onufry Kopczyński (1735–1817). Próba syntezy, „Rozprawy Komisji Językowej Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego” VIII/1971, s. 3–39.
  23. Mikołaj Rudnicki, Z dziejów polskiej myśli językowej i wychowawczej, Poznań-Warszawa 1921.
  24. Mikołaj Rudnicki, Językoznawstwo polskie w dobie Oświecenia, Poznań 1956 (Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Wydział Filologiczno-Filozoficzny. Prace Komisji Filologicznej, t. XVII, z. 2, s. 111–141).
  25. Mirosław Skarżyński, W kręgu gramatyk polskich XIX i XX wieku, Kraków 2001.
  26. Ryszard Skulski, Z dziejów polonistyki lwowskiej, „Pamiętnik Literacki” 33/1936, s. 540–573.
  27. Władysław Smoleński, Towarzystwa naukowe i literackie w Polsce wieku XVIII, Warszawa 1887.
  28. Franciszek Maksymilian Sobieszczański, Szylarski (Walenty), [w:] Encyklopedia powszechna S. Orgelbranda, t. XXIV, Warszawa 1867, s. 858–859.
  29. Stanisław Urbańczyk, Dwieście lat polskiego językoznawstwa (1751–1950), Kraków 1993.
  30. Władysław Wisłocki, Krótka wiadomość o Towarzystwie Literatów w wieku XVIII, Lwów 1869 (odbitka ze „Szkoły”).
  31. Zygmunt Zagórski, Studia nad rozwojem językoznawstwa polskiego od końca XVIII wieku do roku 1918 (ze szczególnym uwzględnieniem Wielkopolski), Warszawa–Poznań 1981.
  32. Przemysław Zwoliński, Gramatyki języka polskiego z XVII wieku jako źródło poznania ówczesnej polszczyzny, „Poradnik Językowy” z. 7–9/1956, s. 251–260; 310–321; 356–369.

Przedmowa

Do Czytelnika

Że biegłość w językach otwiera nam wrota do wszelkiej umiejętności, nie tylko ta prawda wielkich i uczonych ludzi zdaniem potwierdza się, ale też rzecz sama w sobie jest oczywista. Tym albowiem sposobem łatwo nabywamy wiadomości rozlicznych rzeczy, które z ciężką pracą inni wynaleźli. Tym sposobem wszystkie wieki, wszystkie kraje, wszystkie dzieje przed naszą ciekawością nie mogą być utajone. Tym sposobem we wszystkich czasach żyć, we wszystkich narodach znajdować się, wszystkim sprawom być przytomnymi zdajemy się. Tym sposobem rozmawiamy z najmędrszymi starożytności mężami, ich się jak najwierniejszych przyjaciół w zachodzących okolicznościach radziemy, z cudzych przypadków ostrożności nabywamy.

Do tych mądrości skarbów wiadomość języków kluczem jest. Bez tej w pośrzodku tak wielkich bogactw bylibyśmy ubogiemi. Stąd każdy wnieść sobie może, jak potrzebna jest różnych języków nauka. Wszakże chcąc  dobrym iść porządkiem, od ojczystego nam zaczynać należy. Tak bowiem i pierwsze początki staną się, jako być powinny, najłatwiejszymi, i siła trudności, a zatym przykrości w pojęciu obcych języków podejmowanych umniejszy się. Wiele abowiem znajduje się prawideł, które wszystkim niemal mowom są powszechne. Te więc młodzież w rodowitym swoim pojąwszy języku, łatwo je do każdej w szczególności mowy przystosować potrafi.

Dawni Rzymianie tego pilnie przestrzegali, aby ich młódź od dziecinnych zaraz lat do czystego swoim językiem mówienia była przyuczona. Dlatego matkom, piastunkom i wszystkim domownikom mocno zalecali, żeby w obecności dziecięcia usilnie wystrzegali się słów w swojej mowie nieutartych lub dobrych i przyjętych złego wymawiania. Słusznie obawiając się, aby to złe wymawianie w dziecinną pamięć wkorzenione w drugie nie zamieniło się przyrodzenie, które potym odmienić, była by rzecz bardzo trudna, i prawie niepodobna.

Nauki wprawdzie swoje młodzież rzymska od greckiego języka poczynała, ale wkrótce i łaciński przyłączono, i w oboch ją równie ćwiczono. Tego sposobu uczenia chwycić się radzi narodowi swemu i Akademii Paryskiej sławny wieku naszego autor Rollin. Jakoż Restaut w przemowie swojej do krótko zebranej Gramatyki francuskiej świadczy, iż osoby dobrego w naukach gustu, ojczystej mowy swojej z reguł uczą się. Gdyby też tym przykładem zachęcona młodzież polska starała się gruntownej rodowitego języka nabyć znajomości, częścią przez wyrażone w książce początki, częścią przez czytanie czystych pism polskich, cześcią przez konwersacyją z dobrze mówiącymi, daleko większej doznałaby łatwości w tłumaczeniu się i w wyłożeniu myśli swoich swoich, nabrałaby zwięzłości słów i należytego ciągnienia i spajania sensów, co niejednemu ze zwyczaju tylko po polsku mówiącemu wstrzymuje rekę ani jej pozwala wściągnąć, chyba dla napisania do podufałego przyjaciela kartki. Przenikając zaś głębiej wszelkie w języku swoim mówienia sposoby i wyrazy, każdy by wziął pochop do wprawienia się wczesnego pismem wyrażać, co myślą uknował, na czym wiele zależy.

A mówiąc w szczególności, żeńska płeć niemogąca wyższych zasiągnąć nauk bez dostatecznej swego języka wiadomości, rzadko tę delikatność i żywość dowcipu w pismach zachowa, którą się tak popisuje w dyskursie.

Te i inne przyczyny zważywszy, wyznać muszę, iż słusznie przed  lat kilką niektórym niemniej rodowitością, jako też mądrością zaszczyconym mężom zdało się mnie, insze wcale zamysły mającemu, bo o łatwiejszym uczenia łacińskiego sposobie myślącemu, polskiej ułożenie gramatyki zalecić.

Tu według zdolności sił moich w rękopiśmie ułożona, zdała się być obszerna tym, którym do przejźrzenia była oddana. Przedsięwziąłem tedy z gruntu to dzieło odnowić, krótkość, ile możności, zachować, pomnąc zawsze na to, iż nie tak dla obcych, którzy by doskonałej polskiego języka wiadomości zasiągnąć chcieli, jako raczej dla narodowej młodzieży licha ta przysługa użyteczną być może.

Słów jednak, czyli z greckiego pochodzących a od łacinników używanych, czyli z łacińskiego na polskie przekształtowanych do wyrażania różnych części i podziałów w uczeniu gramatyki przypadających i potrzebnych, nie usiłowałem koniecznie szczeremi nazwiskami polskiemi wykładać, naśladując w tym Niemców i Francuzów, z których pierwsi do podobnych wyrazów, słów wcale łacińskich, drudzy na swoje tylko zakończenia przerobionych zażywają; przez co języki swoje czynią powszechniejsze, nie wzdrygając się tych słów, które prędzej i od więcej narodów, ludzi mogą być pojęte i zrozumiane.

Tym chętniej i ja za niemi w tej mierze udałem się, iż taką umyśliłem ułożyć książkę, którą by do łacińskiego, francuskiego, włoskiego, niemieckiego etc. języków młodzieży polskiej drogę torowała.

Z inszej miary, gdyby każdemu wolno było nowe słowa polskie stwarzać, że tak rzekę, wkrótce do tego język przeszedłby zamieszania, iż mądrzejsi nawet sami między sobą nie mogliby się porozumieć [...]

Lecz ponieważ język polski jest jeden z żywych (bo jest naród, który nim mówi), więc zdałoby mi się raczej iść za zwyczajem, któremu i rozum w tej okoliczności ustąpić musi. Zwyczaj bowiem jest najwyższym mistrzem, samowładnym panem we wszystkich żywych językach, niemniejszą mający władzą nad pisaniem lub wymawianiem słów, jako też nad samemi słowami.

Nie przeto jednak wolno jest wprowadzać w ojczystą mowę słowa cudzoziemskie, osobliwie gdzie insza nie zachodzi potrzeba i przyczyna, prócz wydania swojej biegłości lub rzeczy zwyczajnej niezwyczajnym dla większej okazałości nazwania imieniem. Czemu bowiem nie równie mają nam smakować wytuczone kurczęta jak pulardy? Czemu przypiekane zrazy lub jaka część kapłona etc. nie tak ma przypaść do gustu jak grylada? Sądziłbym tedy za rzecz przyzwoitą ani przyjętych dawno z któregokolwiek bądź języka do rodowitej mowy słów nie odrzucać, ani nowych bez potrzeby i należytego rozstrząśnienia nie przyjmować.

Ale i w zgadzaniu nawet słów jednych z drugiemi nie tylko pospólstwo, które prawie co prowincyja imsze ma w wyrazach swoich przywary, lecz i polerowniejsi różnić się zwykli, jako dowodzi Jmć ks. Stanisław Kleczewski zakonu S.O.F., Reformat,  gdzie przyprowadza ten przykład, iż Wołynianie mówią: wielkę mi łaskę świadczysz, a Polacy: wielką mi łaskę świadczysz [...] Tenże wspomniony autor z pewnych okoliczności dochodzi, iż musiały być dawniej przepisane jakie reguły mówienia po polsku, ale pewnie przez wojenne zamieszania lub przez zaniedbanie i mały szacunek rodowitej mowy, a zbytnie przywiązanie do nauk cudzoziemskich, muszą być zarzucone.

Ile w tej mierze wiadomości mogłem zasiągnąć, na pierwszego napadłem Franciszka Meninga, Lotaryńczyka, który, chcąc się wydoskonalić w mowie polskiej, szukał pilnie, jako sam wyznaje, gramatyki tego języka uczącej, a nie znalazłszy, gdy przez używanie, ustawiczne badania i powzięte informacyje dosyć w nim profitował, dla wygody inszych zostawił na piśmie w łacińskim języku polskiego naukę r. 1649.

Po nim Jan Karol z Jasienicy Woyna zebrał porządnie substantiva, adiectiva i verba polskie, przyłączywszy do tego niektóre reguły, przysłowia i rozmowy, wszystko to po niemiecku wyłożywszy, w Gdańsku r. 1762.

Jan Moneta  wydał w Gdańsku niemieckim językiem Enchiridion Polonicum, którego już trzecia edycyja w Wrocławiu, Toruniu, i Lipsku r. 1763 na widok wyszła. [...] Przywiedzionych wyżej polskiego języka mistrzów czytając, miałem dla siebie przestrogę, co by mi jako zbytniego odrzucić, a co jako przeciwnego odmienić należało.

Transkrypcja: Wanda Decyk-Zięba

Fragment

Wydarzenia

Świat

Polska

  • 1660 Ukazanie się drukiem Grammaire générale et raisonnée Antoine'a Arnaulda i Dom Cloude'a Lancelota, związanych z Port-Royal-des-Champs
  • 1740 Stanisław Konarski (pijar) zakłada w Warszawie Collegium Nobilium
  • 1751 Ukazuje się w Paryżu 1. tom „Encyclopédie, ou dictionnaire raisonné des sciences, des arts et des métiers” (Wielkiej encyklopedii francuskiej)
  • 1764 Stanisław August Poniatowski zostaje królem Polski
  • 1765 Założenie w Warszawie Szkoły Rycerskiej (Korpusu Kadetów)
  • 1772 Pierwszy rozbiór Polski
  • 1773 Papież Klemens XIV rozwiązuje zakon jezuitów
  • 1773 Powstanie Komisji Edukacji Narodowej
  • 1793 Drugi rozbiór Polski
  • 1795 Trzeci rozbiór Polski

Opracowanie: Wanda Decyk-Zięba

 
©2014-2018 Uniwersytet Warszawski. Wszelkie prawa zastrzeżone. ISBN 978-83-64006-99-9