Dawne ortografie, gramatyki i podręczniki języka polskiego
Jan Nepomucen Deszkiewicz był synem Franciszka Kundzicza, urodził się 4 lub 7 lipca 1796 roku na Litwie. Studiował teologię na Uniwersytecie Wileńskim, ukończył również seminarium duchowne. Około roku 1830 był proboszczem i dziekanem w Oszmianie. Brał udział w powstaniu listopadowym, a kiedy upadło, porzucił stan duchowny, schronił się w Galicji. Prawdopodobnie wówczas zmienił nazwisko na Deszkiewicz. Początkowo pracował w bibliotece Ossolińskich we Lwowie, następnie zamieszkał w Łańcucie, gdzie został bibliotekarzem ordynacji Potockich i nauczycielem dzieci hr. Alfreda Potockiego. Od 1849 r. był członkiem Towarzystwa Naukowego w Krakowie. Zmarł 15 czerwca 1869 roku, został pochowany na cmentarzu w Łańcucie [Orgelbrand 1898–1912, 330; PSB 1939–1946, V, 134; Urbańczyk 1993, 54–56]. Pierwszą książkę wydał w 1825 r. w Wilnie. Był to zapis jednego z wygłoszonych przez niego kazań. Gramatykę języka polskiego poprzedziły Rozprawy o języku polskim i jego gramatykach wydane w 1843 roku, później natomiast pisał liczne wyjaśnienia i odpowiedzi na zarzuty postawione w recenzjach jego obydwu dzieł, m.in. Zbiór odpowiedzi recenzentom gramatyki języka polskiego w Rzeszowie 1846 wydanej oraz zebranie różnych wypracowań tegoż języka tyczących się (1853). Był gramatykarzem amatorem. Pisał poezje i dramaty, jego prace (pozostające w rękopisie) zostały zdeponowane w Bibliotece Jagiellońskiej.
Gramatyka★ składa się z: Przedmowy (s. I–XII), spisu treści (s. I–IV), wykazu błędów (s. V–VI), Wstępu (s. 1–5) oraz czternastu rozdziałów: I. Podział mowy (s. 6–9), II. Wykrzyknik (s. 10), III. Zaimki (s. 11–20), IV. Rzeczowniki (s. 21–159), V. Imiona przymiotne, czyli przymiotniki (s. 160–207), VI. Przysłówki (s. 208–224), VII. Przyimki (s. 224–249), VIII. Spójniki (s. 250–262), IX. Słowa (s. 263–373), X. Składnia (s. 374–424), XI. Iloczas (s. 425–428), XII. Pisownia (s. 429–456), XIII. O wierszowaniu (s. 457), XIV. O tworzeniu wyrazów (s. 458–464). Najwięcej uwagi autor poświęcił słowom (= czasownikom), a następnie rzeczownikom i przymiotnikom, wiele miejsca zajmuje też składnia. Rozdziały zawierają od kilku do kilkunastu paragrafów. Po uwagach wstępnych podane jest objaśnienie pochodzenia danej części mowy, następnie: podział szczegółowy danej części mowy, w wypadku imiennych części mowy też wzory odmian oraz odmiana przykładowych form, formy błędne i poprawne, na końcu – w części poświęconej rzeczownikom i przymiotnikom – wiadomości o formach pochodnych tworzonych od słów, reprezentujących omawiany wzór odmiany. W rozdziałach dotyczących części mowy nieodmiennych (wykrzykników, przyimków i spójników) autor skupia się na wewnętrznym podziale najczęściej według kryterium semantycznego lub kryterium łączliwości danej części mowy, podaje również liczne wyliczenia, a także – jak w przypadku odmiennych części mowy – wyliczenia, egzemplifikacje błędów i propozycje ich poprawy. Podziałowi temu wymykają się ostatnie rozdziały dotyczące składni, iloczasu, pisowni, wierszowania i tworzenia wyrazów, jednak również w nich J. Deszkiewicz eksponuje aspekt poprawnościowy.
Przedmowa
Cele wydania dzieła i jego założenia teoretyczne wykłada autor w Przedmowie, którą kieruje ogólnie do narodu i ziomków („Wysyłając dziś samą grammatykę w tych zasadach ułożoną w posłannictwie ważnem do Narodu”, s. III; „Wreszcie pozdrawiam was, Ziomkowie! i postarodawnemu oddaję was Bogu!”, s. XII). Natomiast w wykładzie gramatyki J. Deszkiewicz zwraca się bezpośrednio do młodzieży i młodych czytelników (s. 9), pisze też o uczniach (s. 34).
Dla autora najważniejszą funkcją gramatyki była funkcja dydaktyczna [Skarżyński 2001, 20], co wynika zarówno z całej jego pracy, jak i Przedmowy, w której ubolewał, że tak mało gramatyk było pisanych dla rodzimych użytkowników języka (gramatyk dla cudzoziemców było wiele). Poznanie polszczyzny XVI w. jest według J. Deszkiewicza najlepszą podstawą do kształcenia językowego, gdyż w późniejszych stuleciach język polski wyższych warstw społeczeństwa uległ skażeniu, zepsuciu:
Mojem usiłowaniem było – pisał – układ na przyrodzeniu naszego języka oparty jasno rozwinąć. Jeśliby się jednak to dzisiejszym czasom nie podobało; śmiało się odwołuję do wyroku przyszłych pokoleń. Jeśli zaś uczeni tylko powiedzą: że „Deszkiewicz nie dla nas, lecz dla XVI w. gramatykę napisał”, zawczasu odpowiadam: iż te słowa za największą pochwałę dla siebie uznam […]. Wypadało więc mi przedstawić język w najświetniejszym okresie (s. VII–VIII).
Gramatyk nie zdradza źródła swoich inspiracji. Natomiast wiadomo, których autorów znał, gdyż krytykuje ich w Rozprawach o języku polskim i swoich gramatykach. Jerzy Podracki tak pisze o Janie Deszkiewiczu:
Najwięcej może ceni Mrozińskiego, choć i jego nie oszczędza. Krytykuje Trąbczyńskiego, Szumskiego, Czajkowskiego, składnię Muczkowskiego; wyśmiewa Żochowskiego. Niektórym wręcz odmawia prawa nazywania się gramatykami [Podracki 1974, 288].
Autor gramatyki uważa, że w XVI wieku język „wyższych stanów był spólny językowi pospólstwa” (s. V), i to właśnie w języku niższych warstw społecznych zachowały się cechy dobrej polszczyzny. Z tego źródła – jako wiarygodnego – gramatycy dotychczas nie korzystali. Przyczyn zepsucia języka wyższych stanów upatrywał w wyjazdach na studia za granicę, a w związku z tym w przejmowaniu obcego języka, obcej kultury i obcych zwyczajów. Do zanieczyszczenia polszczyzny (dotyczy to wymowy, odmiany i leksyki) przyczynili się też nauczyciele języków obcych, którzy nie znali języka polskiego (lub znali go słabo).
Innowacyjność jego ujęcia – jak sam pisze – polega na:
1) przywróceniu liczby podwójnej, o której twierdzi, że jest wciąż zachowana w mowie niższych warstw społecznych;
2) poprawieniu odmiany liczbowników (= liczebników); w Zbiorze odpowiedzi recenzentom… [1853, 32] wskazuje, że chodziło mu o odmianę liczebnika trzydzieście, trzydzieściu, trzydzieścia, trzydzieściem itd.;
3) zwróceniu uwagi na wyrównania analogiczne w tematach fleksyjnych będące wynikiem przegłosu, zatem w świacie czy świecie, pierwszej z tych form nie miał odwagi użyć★, gdyż „takie odmiany powoli się robią i od całego Narodu, a nie od jednego gramatykarza” (s. IX);
4) zachowaniu kreskowania é ścieśnionego i oznaczania w piśmie miękkości spółgłosek, np. w rozdziale poświęconym pisowni oznacza miękkość spółgłosek wargowych w formach rozkaźnika: rób’, rób’my (s. 437);
5) podawaniu informacji o formach pochodnych (pochodnikach) tworzonych od wyrazów pierwiastkowych (pierwotniakach), reprezentujących daną część mowy, np. o nazwach wykonawców czynności tworzonych za pomocą -arz, -nik od rzeczowników rodzaju żeńskiego zakończonych na -a, np. lichwa – lichwiarz, kosa – kośnik (s. 103);
6) obrazowaniu kolejnych reguł gramatycznych (wzorów) licznymi przykładami, które by ukazywały bogactwo rodzimej leksyki;
7) świadomości niedoskonałości dzieła, które zamierza udoskonalić; zakładał, że jeśli z języka zostaną usunięte błędy, o których pisze, gramatyka mogłaby być bardziej zwięzła i krótka.
Wstęp
„Gramatyka polska – według Deszkiewicza – jest nauką odmian wyrazów, i ich należytego w mowie z sobą połączenia, z dodaniem prawideł iloczasu i poprawnej pisowni” (s. 1). Język według niego jest złożony z wyrazów, a te z brzmień w mowie, pod którymi Deszkiewicz rozumie głoski. Następnie wymienia narządy biorące udział w powstawaniu głosek (usta, płuca, język, zęby, podniebienie i krtań), chociaż nie uważa, żeby wiedza o tym należała do gramatyki, lecz do abecadlników, czyli elementarzy [SW 1900, I, 2]. O ile brzmienia to u Deszkiewicza głoski, to terminu głoska używa w dwóch znaczeniach 1) litera, 2) głoska (= brzmienie). Głosek autor wyróżnia 66, dzieli je spółgłoski i samogłoski, omawia też ich artykulację.
Samogłoski dzieli na:
Oprócz tego Deszkiewicz wyróżnia:
Spółgłoski dzieli na:
Oprócz tego spółgłoski podzielone są na słabe (dźwięczne b, d, g, h, z) i odpowiadające im mocne (bezdźwięczne p, t, k, ch, s).
Autor przyjmuje, że w języku polskim jest 66 samodzielnych głosek, natomiast jeśli uwzględni się zmiękczone (również te za pomocą i) i te, które występują tylko w wyrazach pochodzenia obcego jest ich 72.
Każda zgłoska (sylaba) powinna opierać się na samogłosce. Zgłoska kończy się samogłoską. Autor radzi w wymowie oddzielać zbitki spółgłoskowe (np. piosn-ka, fran-cu-zka, ga-łąz-ka) oraz gdy „konieczne dla jasności muszą się spółgłoski rozdzielać np. bar-ȝo, skar-żę, od-ȝew […]” (s. 5).
Podział mowy
Za podstawę klasyfikacji części mowy Deszkiewicz przyjął rozwój mowy człowieka. Efektem tego rozwoju było pojawianie się jednych kategorii nazw (części mowy) wcześniej, innych później:
Autor wyróżnia osiem części mowy: wykrzykniki, zaimki, rzeczowniki, przymiotniki, przysłówki, przyimki, spójniki i słowa. Liczebniki w zależności od tego, czy miały odmianę przymiotnikową, czy rzeczownikową, traktuje jako przymiotniki lub rzeczowniki.Za lepsze uznawał Deszkiewicz te języki, w których jest wiele przysłówków, przyimków i spójników, gdyż wyrażają stosunki jednych przedmiotów do innych, stanowią ozdobę mowy i świadczą o dużych zdolnościach (intelektualnych) przodków:
Młodzieży! składaj Bogu pokorne dzięki, że pochodzisz od tworzycielów języka wielkiemi obdarzonych zdolnościami: bo z czasem jak poznasz inne mowy i je ze swoja porównasz, ujrzysz w tem najobfitszą (s. 9).
Język polski zalicza do języków pierwiastkowych (w odróżnieniu od języków pochodnych, które są „z pierwszych naśladowane”), dla których charakterystyczne są wyrazy naśladujące przyrodzone dźwięki i kształty.
Wykrzykniki
Jako pierwszą część mowy Deszkiewicz omawia wykrzykniki. Hierarchizuje w ten sposób części mowy na wzór Kopczyńskiego [1817], który również stawiał wykrzykniki na pierwszym miejscu, chociaż tradycyjnie większość gramatyków zaczynała od prezentacji rzeczowników i czasowników jako podstawowych budulców zdania [Skarżyński 2001, 52]. Rozdział z opisem wykrzykników jest jednym z krótszych w całej gramatyce. Zawiera definicję, parę przykładów i informacji dodatkowych.
Pierwsze wykrzykniki były zbudowane z samogłosek, dopiero z czasem dołączyły do nich spółgłoski. Według Deszkiewicza już niemowlęta są zdolne do artykulacji wykrzykników. Autor dodaje, że wykrzykniki są nieodmienne, a także nie potrzebują dłuższego opisu gramatycznego, gdyż są związane z uczuciami, które nie podlegają kodyfikacji. Wykrzykniki czasem służą do tworzenia czasowników, wśród których autor wymienia np. hopać, nukać (‘nękać’ [SW 1904, III, 425]), szlochać. Nie zalicza natomiast Deszkiewicz do wykrzykników, takich wyrazów jak biada! dalej chłopcy! itp., „bo te wyrazy są już wyraźniejszego znaczenia, większego namysłu, połączenia myśli zimniejszej i rozwagi wyrażeniami. Gdybyśmy podobne wyrażenia za wykrzykniki mieli; żaden by gramatykarz ich wyliczyć nie potrafił” (s. 11). Tym poglądem sprzeciwia się prawidłom gramatycznym wyłożonym przez Kopczyńskiego.
Zaimki
Rozdział dotyczący zaimków podzielony został na paragrafy, z których pierwszy dotyczy zaimków osobistych i zaimka zwrotnego. Deszkiewicz zastosował podział, który wydawał mu się zdroworozsądkowy, to znaczy, że nazywanie kolejnych osób wynikało z potrzeby uporządkowania rzeczywistości. Najpierw człowiek określił siebie jako ja, następnie kobietę, najbliższą towarzyszkę, nazwał ty. Według autora były to początkowo kategorie nieodmienne, występujące w skłonniku pierwszym★, czyli dziś mianowniku. Potrzeba odmiany wiązała się z kolejnymi uczuciami, takimi jak miłość czy nienawiść, które dotyczyły innej osoby, stąd powstała odmiana zaimka ty, skłonnik drugi, czyli ciebie, a na wzór tego również odmiana zaimka ja, czyli, mnie. Deszkiewicz accusativus, czyli dzisiejszy biernik, stawia na drugim miejscu. Na trzecim zaś dativus, czyli skłonnik trzeci, który jest przypadkiem służącym wyrażaniu dążenia, zbliżania się, ustąpienia, przyzwolenia. Pozostałe skłonniki – według autora – musiały powstać dużo później, gdy człowiek zaczął się zajmować rzemiosłem i sztuką★.
Autor omawia odmiany zaimków: dzierżawczych (zwanych przez niego przymiotnikami własności zaimkowych), zwrotnego siebie, się, pytań i odpowiedzi (kto?, co?, nikt, nic). Dodatkowo wymienia zaimki:
Szczegółowo omówione są paradygmaty odmiany zaimków: ja, ty, my, wy, siebie, kto, co, nikt, nic.
Rzeczowniki
Deszkiewicz dzieli rzeczowniki (imiona rzeczowne) na:
Rzeczownikom przypisany jest rodzaj męski, żeński i nijaki. Autor gramatyki wskazuje na związek rodzaju naturalnego (płci) z rodzajem gramatycznym, zaznacza, że w wypadku istot nieżywotnych różnica płci nie jest widoczna. W nadawaniu rodzaju widzi jakiś głębszy sens, który dla współczesnych jest już zatarty. Rzeczowniki odmieniają się przez liczby. Odstępstwa od tej reguły polegają na tym, że niektóre formy występują tylko w liczbie pojedynczej (np. Bóg, chyba, że w odniesieniu do bóstwa pogańskiego), inne w mnogiej (np. Karpaty, Inflanty czy biesagi ‘sakwy, torby skórzane z obu stron siodła’ [SW 1900, I, 153]) lub podwójnej (np. dwa, dwadzieścia, dwieście).
Odmianę przez przypadki nazywa skłonnikowaniem. Kolejność przypadków jest inna niż w gramatykach tradycyjnych, np. za najważniejsze uznaje trzy skłonniki: pierwszy (= nominativus), drugi (= accusativus), trzeci (= dativus) (s. 13). Skłonniki zaś powstawały według podanej przez niego kolejności, która wynikała z określonych potrzeb człowieka★. Według Deszkiewicza „te trzy skłonniki najważniejsze musiały długo zastępować potrzebę myśli” (s. 13), natomiast „Innych skłonników utworzenie musiało nastąpić wtedy, gdy człowiek już zaczął jakiejś własności używać, wyobrażenia na części rozkładać, różne rzemiosła i rękodzieła wykonywać […]” (s. 13). Skłonnik czwarty (= genetivus) pojawił się wówczas, gdy człowiek poczuł potrzebę nazwania, że coś jest częścią całości, następnie dopełnienia, należności, własności (s. 23). Genezę skłonnika piątego (= vocativus) Deszkiewicz łączy z potrzebą emocjonalnego zawołania do kogoś, natomiast skłonnika szóstego (= instrumentalis) z chęcią pokazania, że coś zostało zrobione lub stało się za pomocą czegoś innego. Ostatni zaś skłonnik siódmy (= locativus) wskazuje miejsce położenia jednego przedmiotu względem innego. Objaśnienia funkcji przypadków są ilustrowane odpowiednio dobranymi przykładami.
Deszkiewicz stwierdza, że rozpoznanie rodzaju męskiego i żeńskiego, jeśli chodzi o rzeczowniki żywotne, nie nastręcza trudności. Inaczej jest z rodzajem nijakim. Tutaj podaje reguły rozpoznawania, np. osobnik niedorosły (dziecię) czy wyrazy o zabarwieniu pogardliwym (np. babsko). Jeśli chodzi o rzeczowniki nieżywotne, wyrazy zakończone na spółgłoskę twardą będą miały rodzaj męski, zakończone na -a oraz -ni – żeński, zakończone na -e, -ę, -o – nijaki. Na podstawie kryterium rodzajowego i zakończenia wyróżnił IX wzorów odmiany rzeczownika: dwa dla rodzaju męskiego, trzy dla rodzaju żeńskiego i cztery dla nijakiego. W związku z tym Deszkiewicz proponował następujące wzory odmian:
Następnie autor podaje dokładne wzory odmian przykładowych form we wszystkich liczbach (również w podwójnej), które opatruje szczegółowymi uwagami. Dotyczą one np. wymian głoskowych zachodzących w odmianie rzeczowników męskich (np. alternacji ł : l, r : rz, ę : ą, zaniku ruchomego e w niektórych przypadkach, przechodzenia e ścieśnionego i o ścieśnionego ze skłonnika pierwszego w e i o w pozostałych przypadkach) oraz wyjątków (np. w końcówce -a, pojawiającej się w wyrazach chleb, ser czy suchar w skłonniku czwartym, widzi „rodzaj uszanowania dla przedmiotów tych i starożytnych ich wzorów”, s. 30). Archaiczną końcówkę -ech w narzędniku (żłobiech) usprawiedliwia występowaniem jej w dawnych księgach i w mowie pospólstwa. Wyjątki od podanych wcześniej reguł odmian zajmują kilka stron. Dołączona została też lista wyrazów (niekiedy z objaśnieniem ich znaczenia), odmieniających się według danego wzorca (np. „korowody (ceremonije)”, „zakręty (essy, floresy)”, s. 39; „Komar (nazwisko)”, s. 42; „połos (rodzaj gadu)”, „szumlas (nazwa psów)”, s. 44)★. Na końcu każdego wzoru odmiany są paragrafy poświęcone formacjom słowotwórczym tworzonym od danego typu rzeczowników (Pochodniki od rzeczowników tego wzoru, s. 44), np. wyrazy nacechowane – zdrobnienia (imiona pieszczotliwe) i zgrubienia (imiona pogardliwe) czy nazwiska żon, córek i synów lub nazwy mieszkańców. Autor podaje np., że zdrobnienia mogą być tworzone za pomocą zakończeń (= formantów) ‑ek, -eczek, ‑eczeczek czy -uś, -usiek, -usieczek (s. 45). Nazwę warszawiak, zakończoną na -ak, w odróżnieniu od warszawianin★, uznaje za nacechowaną: „zdaje się więcej oznaczać mieszkańca pyszniącego się z tego, z przycinkiem w ten sposób nazwanego, a może i z pogardą” (s. 106).
Imiona przymiotne, czyli przymiotniki
Przymiotniki (imiona przymiotne) według autora powstały po rzeczownikach i po czasowniku jestem. Przymiotniki są najbardziej zbliżone do rzeczowników, ponieważ odmieniają się w podobny sposób, a jestem zostaje uznane za słowo posiłkowe występujące przy przymiotnikach. Deszkiewicz zauważa, że odmieniają się one przez liczby, przypadki, rodzaje oraz wyróżnia trzy stopnie: równy, wyższy i najwyższy. Autor podaje 4 wzory odmiany przymiotników według ich zakończenia:
Zaznacza, że odmianę przymiotnikową mają też imiesłowy, imiona, nazwiska, nazwy urzędów, niektóre zaimki (osobny podrozdział poświęcił zaimkowi on).
Radzi też rozpoznawać stopniowanie na zasadzie rozumowej: „Sam rozum pokazuje, które przymiotniki mogą się stopniować, a które nie” (s. 169).
Deszkiewicz rygorystycznie przypisuje do danego wzorca odmiany odpowiedni schemat tworzenia wyrazów pochodnych (np. nazw mieszkańców), tłumacząc to następująco „kto porówna wzory poprzedzające, musi uznać potrzebę tej nowości, która jakkolwiek jest nowością, ukształceniem swoim pozwala rozpoznać pierwotniki” (s. 183), jednocześnie zastrzega: „Wreszcie nie jest to prawidłem gramatycznym, ale radą” (s. 183).
Przysłówki
Wprowadzenie przysłówków po przymiotnikach autor tłumaczy podobieństwem do odmiennych części mowy★ – wzorów rzeczownikowych i przymiotnikowych. Przysłówki mogą mieć charakter pierwotnikowy, to znaczy, że nie pochodzą od żadnych innych wyrazów i się nie odmieniają. Mogą także pochodzić od przymiotników i podlegać stopniowaniu. Określa też, że przysłówki różnią się od przymiotników tym, że przymiotnik łączy się z rzeczownikiem „w wyobrażeniach” (przykład: Władysław był mężny), a przysłówki mogą zastępować rzeczowniki (przykład: Władysław pod Warną mężnie walczył, możemy też oddać słowami Władysław męstwo w walce pod Warną okazał).
Autor wyróżnia ze względu na funkcję i znaczenie jedenaście podtypów przysłówków:
Do kategorii przysłówków autor zalicza także partykuły, np. -ć, -kolwiek, -to, -że, mające funkcję podkreślającą, oznaczającą poddanie coś w wątpliwość.
Przyimki
Już we wstępie do tego rozdziału autor czyni uwagę, że przyimki są częścią mowy „wysoko udoskonaloną” (s. 224) i powinny się znaleźć w tym podręczniku później, ponieważ łączą się one z częściami mowy omówionymi wcześniej, dlatego znalazły się w tym miejscu. Według Deszkiewicza przyimki sprawiają, że język jest bardziej klarowny, gdyż pozwalają na określenie zależności między różnymi przedmiotami. Zauważa, że niektóre przyimki i przysłówki mają taką samą formę, ale różnią się funkcją w zdaniu. Przyimki zawsze łączą się z rzeczownikami, a przysłówki mogą funkcjonować oddzielnie (np. w funkcji przyimka przeszedł bokiem ogrodu, w funkcji przysłówka szedł ciągle bokiem). Ze względu na znaczenie dzieli przyimki na dwa typy. Do pierwszego należy przyimek „dla oznaczenia kierunku środkowego przez jaki przedmiot używa się przez” i przeze (s. 227). Do drugiego przyimki rządzące, którymi określa się dążenie, zmierzanie, sprzeciw, np. ku, naprzeciw, wspak.
Szczegółowo zostały scharakteryzowane przyimki łączące się z czwartym skłonnikiem. Autor podzielił je na jedenaście podgrup:
Na końcu osobne podrozdziały zostały poświęcony poszczególnym przyimkom, zawierają informacje o znaczeniach czy wskazówki co do łączenia ze skłonnikami.
Spójniki
We wstępie do tego rozdziału autor porównuje części mowy do budynku, budulec to rzeczowniki, parametry techniczne jak wysokość, szerokość to przymiotniki, okna to czasowniki, meble to przysłówki, a drzwi, schody i korytarze to są właśnie spójniki, czyli to, co łączy ze sobą pomieszczenia w domu, a w języku jedną myśl z drugą. Deszkiewicz dzieli spójniki na dwie grupy. Pierwsza to spójniki „łączące myśli”, druga to spójniki „słowowe, oddające okoliczności sądu, życzenia, łączenia i warunku w słowach” (s. 252), czyli takie spójniki, które mogą się według autora łączyć z innymi spójnikami, czyli ‑by w wyrazach aby, bodajby, choćby.
W oddzielnym paragrafie autor podaje liczne przykłady i dzieli spójniki według ich funkcji na:
Słowa
Słowa – wg Deszkiewicza – to „pieczęć, węzeł ostatni mowy ludzkiej” (s. 263–264). Za najważniejszy uznaje czasownik być, który może występować też w charakterze posiłkowym. Dalej następuje przegląd kategorii, przez które czasownik może być odmieniany: czasy (w nomenklaturze autora odmiana słowa nazywa się czasowaniem), sposoby (= tryby) (oznajmujący, rozkazujący i bezokoliczny★ oraz sposób życzący, warunkowy i łączący)★ osoby, rodzaje oraz liczby, w dalszych paragrafach omawia kategorie strony i aspektu.
W oddzielnym paragrafie została omówiona odmiana czasownika być. Autor zaczyna ją od trzeciej osoby, a nie jak u innych gramatyków od pierwszej, gdyż uważa, że trzecią osobę najłatwiej utworzyć, oraz od czasu przeszłego (był, byłem, byłeś), bo od niego tworzone są pozostałe formy. Po wszystkich formach czasu przeszłego w trybie oznajmującym omówiony został czas zaprzeszły (był był, byłem był, byłeś był), następnie teraźniejszy (jest, jestem, jesteś), przyszły (będzie, będę, będziesz), przyszły niepewny (ma być, mam być, masz być) oraz przeszło-przyszły (miał być, miałem być, miałeś być). Prezentując wzory odmian, dodaje do tego czas zaprzeszło-przyszły★ (formy typu miał był być, miałem byłem być, miałeś byłeś być). Omawia imiesłowy przymiotne odmienne (np. były, była, było, będący, będąca, będące) oraz imiesłowy nieodmienne (bywszy i będąc). Na koniec wspomina o formie bezokolicznikowej być.
Autor dzieli słowa „stosownie do ich znaczenia” na :
Na podstawie zakończenia w 3 os. lp. w cz. przeszłym w trybie oznajmującym Deszkiewicz wyróżnia 6 koniugacji:
Za niepasujące do żadnego ze wzorców autor uznał dwa słowa – mełł i pełł.
Składnia
Składnię Deszkiewicz definiuje jako „sposób łączenia wyrazów w mowie” (s. 374). Tutaj autor dokonuje podziału na myśl i jej wypowiedzenie. To, o czym myślimy, to sąd, a wyrażamy go w mowie lub piśmie zdaniem, inaczej okresem. Zdanie musi „stanowić myśl całkowitą” (s. 375). Okres z jednym czasownikiem jest okresem pojedynczym (z wyłączeniem posiłkowego być), okres może być także złożony (podwójny, potrójny, poczwórny itd.), czyli taki, który zawiera co najmniej dwa czasowniki.
W osobnym podrozdziale została omówiona składnia zgody. Rzeczownik, zaimek lub inna część mowy, do których musi się przyporządkować inna część mowy, najczęściej przymiotnik i czasownik, są przez autora nazywane królem, sercem, rządcą okresu. W uwagach autor doradza, żeby przy podmiocie złożonym z kilku rzeczowników dostosować formę czasownika (orzeczenia) do ostatniego z nich, np. ojciec i matka zakazała.
Wiele miejsca poświęca kwestiom poprawnościowym, podaje przykłady błędnie skonstruowanych zdań, objaśnia przyczyny błędów składniowych, np. wpływ francuszczyzny.
Pisownia
Jeden z ostatnich rozdziałów dotyczy pisowni. Autor zakłada, że podstawę prawidłowego zapisywania stanowi prawidłowa artykulacja. Kto nie ma problemów z wymową, nie ma też z pisownią. Ubolewa nad tym, że pod wpływem cudzoziemszczyzny i zagranicznych guwernerów Polacy, nawet ci wykształceni nie potrafią wymawiać dobrze niektórych głosek. Do trudnych głosek autor zalicza ścieśnione e i o, samogłoski nosowe ę i ą, samogłoski i, j, y, spółgłoski zmiękczone b’, f’, m’, p’, w’, spółgłoski ch i h. Dlatego też podaje zasady ich używania (np. e ścieśnione zawsze przed rzeczownikami kończącymi się na rz – rycérz) i przestrzega przed błędami, które mogą wyniknąć z nieznajomości tych prawideł. Proponuje przykładowo, by pisać z po d i r, kiedy nie tworzą razem dz i rz, jak ȝ, np. barȝo, marȝnę, lub by wyrazy obce zapisywać zgodnie z polską pisownią, a w nawiasie umieszczać pisownię oryginalną, np. Ruso (Rousseau).
Uwagę poświęca też pisowni łącznej, rozłącznej i z dywizem, np. wyraz sztukamięsa jako złożenie radzi zapisywać razem, podobnie jak rzeczpospolita czy Wielkanoc. Z łącznikiem poleca zapisywać słowa Dali-Bóg, dali-Pan oraz takie, które mogą nabrać innego znaczenia, np. po-drobić i pod-robić. Przyimki z przysłówkami radzi także zapisywać łącznie, np. zamało, pochrześcijańsku itp.
Jeden z podpunktów zatytułowany został Przymioty powierzchowne pisma. Tutaj autor doradza, że pismo powinno być czytelne i piękne, zżyma się na naśladowanie pisma angielskiego, które jest zbyt ozdobne, a przez to nieczytelne, pisma francuskiego czy niemieckiego, w których część liter jest zapisywana w inny sposób niż po polsku. Wykłada też zasady interpunkcji, np. że wykrzykniki należy dawać po wykrzyknieniach, pytajniki po pytaniach, w cudzyzmowie (= cudzysłów) należy zapisywać cudze myśli.
O tworzeniu wyrazów
Autor skupia się tu na regułach nazywania nowych desygnatów. Tworząc nowy wyraz należy się upewnić, że nie istnieje już określenie na daną rzecz, zjawisko. Nowe słowo powinno być także zrozumiałe i czytelne. Deszkiewicz nie podaje innych kryteriów, gdyż „na tworzenie wyrazów nie dadzą się tak łatwo prawidła wyprowadzić: bo i do tego czucia, sposobu myślenia rodowego, znajomości języka i natchnienia potrzeba” (s. 460). Podaje za to przykłady źle utworzonych leksemów, np. mrzonka (powinna być marzonka, jeśli to od marzenie), sumiaste wąsy (bo nie mają nic wspólnego z sumem), średniowieczność (lepiej średnie wieki), ptaki włóczezne (zamiast przelotne), uśmiercić (bo to oznacza śmiercią zrobić).
Gramatyka kończy się uwagą o tym, że wszelkie wyrazy powinno się tworzyć na gruncie rodzimego języka i najpierw, przed jakimkolwiek utworzeniem nowego słowa, należy dokładnie przejrzeć dzieła dawnych pisarzy, tam z pewnością można znaleźć odpowiednie wyrazy do nazwania rzeczywistości.
Gramatyka miała tylko jedno wydanie. Wzbudziła zainteresowanie współczesnych, o czym świadczą jej recenzje. Stanisław Pilat, którego słowa przytacza sam J. Deszkiewicz, zarzucał autorowi zacofanie:
wstrzymywać język na tem stanowisku… jest zaiste nienaturalną… jest tem samem, co w teraźniejszych rzeczach smaku kształty zwane rococo, które świadczą bardziej o ubóstwie estetycznej myśli w naszym wieku i o braku samodzielności, niż o zdrowym pojęciu piękna [Deszkiewicz 1853, 26–27].
Odpowiadając recenzentowi, J. Deszkiewicz postawił pytanie: „Ale czy język nasz przez trzy wieki ostatnie rzeczywiście na wyższy szczebel wzbił się? lub przynajmniej czyli do doskonałości dążył?” [Deszkiewicz 1853, 27].
Feliks Żochowski krytykował autora gramatyki za przywracanie archaicznych form oraz neologizmy:
ale nie dosyć na tem, następuje nieprzeliczona ćma wyrazów przestarzałych, zupełnie zapomnianych, lub niezręcznie w nowej kuźni autora wykutych [Deszkiewicz 1847, 12].
Odpowiadał też gramatyk na zarzut puryzmu językowego (S. Pilat):
Pozwala i P. Pilat sobie za innymi używać naśmiewnie wyrazu puryści do tych, którzy pszenicę polską od kąkola obcego chcą oczyścić, zapominając na znaczenie tego wyrazu, bo puritas (czystość) jest w każdym względzie cnotą [Deszkiewicz 1853, 35],
oraz niepodawanie źródeł cytatów (F. Żochowski):
Zarzuca mi później: że nie wywodzę się z dokładnością niemiecką z wydań dzieł przeze mnie przytaczanych. Ależ ja nie bibliografii się poświęciłem! [Deszkiewicz 1853, 89].
J. Deszkiewicz chętnie odpowiadał na poszczególne zarzuty, także poprzez wskazanie konkretnych stron w swoich wcześniejszych dziełach [1853, 26]. Żalił się, że jego gramatyka „spotyka dotąd samych nieprzyjacielów” [1853, 2].
Autor krytycznie oceniał kondycję współczesnego języka, który według niego był skażony obcymi wpływami [Klemensiewicz 1999, 590]. Poglądom tym towarzyszyło jednocześnie poczucie wyższości polszczyzny nad innymi językami, widoczne już w dziele poprzedzającym Gramatykę języka polskiego – Rozprawach o języku polskim i jego gramatykach [Klemensiewicz 1999, 733]. Dlatego krytykował innych badaczy, np. Małeckiego★ za prowadzenie badań porównawczych z innymi językami [Skarżyński 2001, 18]. M. Skarżyński pisze:
Walczącym o polskość (nieistniejącego) językoznawstwa nie można zarzucić tego, że ich postawa była motywowana umysłowym lenistwem, bowiem przeczy temu zarówno samo pojęcie trudu pisania (nawet popularnych) gramatyk, jak i widoczne, np. u Deszkiewicza […], oczytanie w literaturze gramatycznej starszej, ale i bieżącej, rzecz jasna rodzimej produkcji. To istotnie był irracjonalny strach przed niepolskimi wpływami. Obawa ta powodowała świadomą izolację od naukowej literatury zachodniej (niemieckiej), a wobec tego pozostawało, jak to określił swego czasu Urbańczyk, „przeżuwanie” tego, co zostało w spadku po czasach przedrozbiorowych, tzn. pozostawanie w kręgu minionego stulecia rezydującej, w miarę upływu czasu, w coraz uboższej wersji i wykorzystującej pewne tylko wątki pierwowzoru, wzbogacane niekoniecznie trafnymi pomysłami własnymi [Skarżyński 2001, 19].