Dawne ortografie, gramatyki i podręczniki języka polskiego
Kazimierz Dominik Wóycicki urodził się w Warszawie w 1876 roku, jego rodzicami byli Tadeusz Wóycicki herbu Rawicz i Jadwiga Wyssogota-Zakrzewska. Zainteresowanie polską kulturą i literaturą oraz jej historią przejął zapewne od dziadka, którego w wielu źródłach określa się jako wspaniałego gawędziarza. Był bowiem wnukiem Kazimierza Władysława Wóycickiego (1807–1879) – zbieracza, badacza i wydawcy materiałów historycznych, literackich i folklorystycznych oraz pamiętnikarza, varsavianisty, autora trzytomowego opisu cmentarza Powązkowskiego, a także uczestnika powstania listopadowego. Dziadek był również zasłużonym kronikarzem życia kulturalnego i literackiego Warszawy w 1. połowie XIX wieku, autorem gawęd i opowieści historycznych. Stanisław Furmanik w relacjach rodzinnych dostrzega przyczynę późniejszego rozwoju Kazimierza wnuka. O tym oraz o cechach jego osobowości, pisze w sposób następujący:
Nosił imię dziada w prostej linii, Kazimierza Władysława, który w młodości stykał się z Mochnackim, Chopinem, Goszczyńskim i całą plejadą ówczesnych literatów warszawskich. Po niespokojnych latach wygnania i więzień, osiadłszy na stałe w Warszawie, był jednym z najwybitniejszych działaczy literackich Królestwa. Wnuk odziedziczył nie tylko imię, ale i pociąg do literatury pięknej, atmosfera domu rodzicielskiego utrwalała tę skłonność, a zdolności aktorskie i talent recytatorski zdawały się predestynować go ku laurom teatralnym. Ale wybrał inną drogę. Ci, co znali Kazimierza Wóycickiego bliżej, mogli w nim obserwować dwa dopełniające się rysy. Tryskała zeń żywotność sił umysłowych, olśniewał, rzec by można, blaskiem światowca, nie tylko i nie tyle w sensie form towarzyskich, co przede wszystkim form życia duchowego. Obok tego jednak czuło się w nim nurt inny: rys powagi, odpowiedzialności, zdolność do kontemplatywnego skupienia i ascetycznej niemal woli w decyzjach i pracy. Rysy te wiązały się ze sobą według jakiejś helleńskiej pogody o intensywnym kolorycie i głębi. Może ten rys odpowiedzialności i ascetycznej woli zdecydował, że Kazimierz Wóycicki wybrał drogę pedagoga i uczonego. Przed czterdziestu laty w Warszawie nie była to droga do kariery. Wymagała poświęcenia i ofiary★[Furmanik 1974, 159].
Z powyższego opisu wynika, że Kazimierz Wóycicki – wnuk – był człowiekiem wszechstronnie uzdolnionym, o zainteresowaniach artystycznych i naukowych. Obrazu tego dopełnia informacja, że jednym z ukończonych przez niego kierunków studiów było prawo. Te wszystkie zdolności i umiejętności wykorzystywał później z doskonałym wynikiem w swojej pracy dydaktycznej i naukowej. Pozwalały mu one na łączenie zasług dla „szkolnej polonistyki z wybitną kompetencją w zakresie nauki o literaturze” [Sawrycki 1984, 6].
Oprócz prawa, które ukończył na Uniwersytecie Warszawskim, studiował także filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim i to właśnie z literaturą związał swoją przyszłość. Przez wiele lat (1901–1917) pracował jako polonista w szkołach prywatnych, m.in. w latach 1906–1917 jako nauczyciel gimnazjalny w niezwykle cenionej szkole żeńskiej Jadwigi Kowalczykówny i Jadwigi Jawurkówny, nazywanej Szkołą na Wiejskiej.
Następnie – w latach 1917–1925 – pełnił funkcję w administracji szkolnej: był wizytatorem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego warszawskich szkół średnich. W tym samym czasie wykładał historię i teorię literatury w Wolnej Wszechnicy Polskiej (1917–1925). Wykładał również w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej.
Później został także wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim (1928–1938), gdzie prowadził m.in. ćwiczenia z zakresu poetyki. Nie uzyskał nigdy oficjalnego tytułu naukowego, wykształcił jednak grono uczniów, które można określić jako szkołę [Furmanik 1938]. Kazimierz Wóycicki był także współpracownikiem Polskiej Akademii Umiejętności, a od 1914 roku członkiem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego.
W opracowaniach naukowych Kazimierz Wóycicki określany jest przede wszystkim jako teoretyk i historyk literatury, niekiedy nazywany jest także teoretykiem nauczania literatury (czyli metodykiem nauczania). Wielu autorów pisze o nim jako o znakomitym pedagogu.
Podejmowane przez niego prace wywarły wpływ na unowocześnienie metod badawczych w polskiej nauce o literaturze. Dotyczyły one m.in. programu strukturalnego ujmowania utworu literackiego, pojmowanego jako autonomiczne dzieło sztuki (Historia literatury i poetyka, 1914; Jedność stylowa utworu poetyckiego, 1914), wersologii (np. Forma dźwiękowa prozy polskiej i wiersza polskiego, 1912), stylistyki, szczególnie zaś językowej kompozycji utworu – w rozprawie Z pogranicza gramatyki i stylistyki, 1922, po raz pierwszy w polskiej literaturze naukowej analizował pojęcie tzw. mowy pozornie zależnej. Kazimierz Wóycicki był także autorem monografii materiałowych dotyczących pozytywizmu oraz cenionych podręczników (Stylistka i rytmika polska, 1917; Rozbiór literacki w szkole, 1921). Warto podkreślić, że jego prace z zakresu metodyki nauczania, do których można zaliczyć także Stylistykę i rytmikę polską, zwłaszcza zaś Obraz w nauczaniu języka polskiego i literatury, 1923, przyczyniły się do unowocześnienia modelu kształcenia w Polsce.
Kazimierz Wójcicki zmarł 11 maja 1938 roku w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim (kwatera 233–IV–30)★.
Z ćwiczeń stylistycznych z młodzieżą i dorosłemi powstała ta książka, i ćwiczenia są w niej rzeczą główną. Odwoływać się nieustannie do zdolności językowej ucznia, do jego praktyki codziennej, mowy mówionej, pisanej, do lektury, zaostrzać i wysubtelniać wrażliwość językową, przyzwyczajać do delikatnej analizy, doskonalić i rozszerzać w ten sposób umiejętność posługiwania się mową ojczystą, rozwijając jednocześnie zdolność myślenia i odczuwania w ogóle – oto metoda i cel podręcznika (s. III).
W ten sposób rozpoczyna się przedmowa do pierwszego wydania książki Stylistyka i rytmika polska: podręcznik dla szkoły i samouków Kazimierza Wóycickiego. W tych słowach przedstawił autor nie tylko cel podręcznika, ale również swoje przekonania dotyczące roli nauczyciela w procesie kształcenia. Nauczyciel powinien być bowiem przewodnikiem, wskazywać najlepszą drogę prowadzącą do samokształcenia, rozbudzać uczucia patriotyczne. To uczniowie mieli doświadczać, wyrażać uczucia, przekazywać myśli, rolą nauczyciela natomiast nie było przedstawianie faktów, tylko inspirowanie i zachęcanie uczniów do własnej pracy. Z tego względu metoda wykładowa powinna zostać ograniczona do niezbędnego minimum, a głównym narzędziem pracy – powinno stać się zadawanie uczniom pytań.
Stylistyka i rytmika polska… obejmuje 15 rozdziałów. Przedstawione są w nich, wraz z dużą liczbą ćwiczeń, następujące zagadnienia: I. synonimika; II. określenia; III. użycie stylistyczne czasu przeszłego postaci dokonanej i niedokonanej i czasu teraźniejszego historycznego; IV. przenośnie; V. omówienie, nagromadzenie, stopniowanie, mowa hiperboliczna; VI. język mówiony i pisany, język literacki, języki specjalne, gwary; archaizmy, neologizmy; VII. tzw. zwroty krasomówcze; VIII. szyk wyrazów i budowa zdania; IX. poprawki; X. o stylistyce; XI. rozczłonkowanie akcentacyjne, proza rytmiczna; XII. rytm wiersza, rym; XIII. wiersze zwykłe; XIV. wiersze miarowe; XV. zwrotki (s. VII). Treść wymienionych rozdziałów poprzedzona jest przedmową.
Już spis treści pokazuje, że zawartość książki jest bardzo zróżnicowana, obejmuje bowiem zagadnienia związane z codziennym posługiwaniem się językiem – słownictwem (np. rozdział I i II) i gramatyką (np. rozdział III, VIII), z figurami pojawiającymi się w tekstach literackich (np. rozdział IV, V, VII), aż po analizę utworów prozatorskich (np. rozdział XI) i poetyckich (rozdziały XII–XV). Wśród bogactwa zgromadzonej tu tematyki zwraca uwagę rozdział VI – poświęcony różnym odmianom polszczyzny: językowi mówionemu i pisanemu; językowi literackiemu, czyli ogólnopolskiemu, oraz jego odmianom specjalnym i terytorialnym, a także życiu wyrazów: archaizmom i neologizmom.
Warto zaznaczyć, że jest to jeden z dwóch najdłuższych rozdziałów (obok poświęconego synonimice) w całym podręczniku, liczy bowiem blisko 30 stron, podczas gdy inne rozdziały obejmują niekiedy tylko 2, 4, 5, 6 stron. To spostrzeżenie pokazuje, że Kazimierzowi Wóycickiemu nieobce były różnorodne zagadnienia związane z językiem i posługiwaniem się nim, ważne było nie tylko używanie go w sposób sprawny, poprawny i estetyczny, lecz także świadomość językowa jego użytkowników i wiedza na temat różnych odmian polszczyzny.
Każdy z rozdziałów został podzielony konsekwentnie na paragrafy i w ich obrębie na ćwiczenia. Część teoretyczna stanowi niezbędne minimum, ćwiczenia obejmują najczęściej przytoczone fragmenty różnych tekstów oraz pytania, które powinien zadać nauczyciel lub też osoba samodzielnie się ucząca. Pytania odnoszą się zarówno do kwestii bardzo konkretnych, jak użycie danego słowa w tekście, jak i bardzo szerokich, odwołujących się do codziennych obserwacji uczniów, np. „Dodać do niżej podanych rzeczowników szereg zgodnych z nimi określeń”: rumak, koń, szkapa, cheta, dzianet, bachmat (s. 4) lub „Uszereguj przytoczone wyrazy w grupy, ściślej ze sobą spokrewnione znaczeniowo” (s. 5) (chodzi o wyrazy: podróżny, podróżnik, wędrowiec, pielgrzym, tułacz, wygnaniec, turysta, włóczęga, włóczykij, obieżyświat). W ćwiczeniu, które dotyczy czasowników związanych z poruszaniem się, jedno z pytań brzmi: „Czy nie przypominasz sobie, kto z twoich kolegów, znajomych, drepcze, kroczy, stąpa?” (s. 21).
Ilustracja materiałowa, niekiedy bardzo bogata, towarzyszy zdecydowanej większości ćwiczeń, obejmuje fragmenty tekstów poetyckich i prozatorskich. We wstępie autor napisał, że w wypadku kilku tekstów źródłowych posługuje się w książce skrótami, ponieważ te właśnie teksty są najczęściej cytowane, a są to: Pan Tadeusz Adama Mickiewicza oraz Ogniem i mieczem, Potop i Pan Wołodyjowski Henryka Sienkiewicza. Oprócz tych dzieł na kartach opracowania często przywoływane są m.in. wiersze Jan Kochanowskiego, inne utwory Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Adama Asnyka, Leopolda Staffa, powieści Bolesława Prusa, Elizy Orzeszkowej, Stefana Żeromskiego i wiele innych.
Najczęściej, choć nie zawsze, przykłady z literatury znajdują się na końcu ćwiczenia, żeby każdy uczeń mógł sprawdzić, czy udzielone przez niego wcześniej odpowiedzi są prawidłowe. Zamieszczanie tak wielu ilustracji materiałowych często ma na celu nie tylko pokazanie rzeczywistych przykładów zastosowania słów, ale też wykształcenie w uczniach umiejętności odtwarzania ich znaczeń na podstawie kontekstów, w których występują. Wskazuje na to sposób sformułowania polecenia, np.: „Sprawdź, czy znaczenie, przypisywane przez ciebie rozpatrywanym tutaj rzeczownikom, zgadza się z tym, które ujawnia użycie ich w następujących wyjątkach.” Autor zachęca niekiedy również do przypomnienia sobie innych znanych urywków stanowiących ilustrację do analizowanego zagadnienia (np. słów o konkretnym znaczeniu).
Niektórym ćwiczeniom towarzyszy komentarz merytoryczny, np. w § 1 rozdziału o synonimii w ćwiczeniu 2 (s. 6) autor wyjaśnia, czym są synonimy, czyli wyrazy bliskoznaczne lub „bliskoznaczniki” i wyjaśnia, dlaczego pewne określenia nie są odpowiednie w odniesieniu do niektórych rzeczowników w związku z ich „wartością uczuciową”. Przytaczając przykłady związane z zabarwieniem uczuciowym autor precyzyjnie je rozdziela: „Wartość uczuciowa może wyrażać stosunek uczuciowy mówiącego do przedmiotu, o którym mowa, np. miły, przyjemny, ocenę moralną, np. dobry, zły, lub estetyczną, np. piękny, brzydki itp.”
Rozdział I zatytułowany Synonimika obejmuje strony 1–30. Większość ćwiczeń w tym rozdziale dotyczy wybranego słownictwa, do którego uczeń musi dobrać odpowiedniki lub określenia, a także zastanowić się nad ich łączliwością. W początkowych ćwiczeniach pojawiają się rzeczowniki z określonych zakresów tematycznych, np. nazwy wojskowych, różne określenia koni, nazwy odnoszące się do różnych stanów społecznych itp., później autor przechodzi do kwestii zdrobnień, zgrubień, kolejno – do czasowników (§ 5) i przywołuje (ćw. 10, s. 18) np. słowo kwitnąć oraz utworzone od niego derywaty: przekwitać, zakwitać, okwitać, wykwitać, odkwitać, rozkwitać. W kolejnych paragrafach autor jako podstawę analizy wybiera przymiotniki i przysłówki.
Rozdział II, poświęcony określeniom, Kazimierz Wóycicki rozpoczyna od uwag teoretycznych, wydziela określenia obojętne uczuciowo: „rzeczowe”, „przedmiotowe” oraz wyrażające uczucia mówiącego: „uczuciowe”, „podmiotowe” i temu podziałowi podporządkowuje ćwiczenia. W jednym z ćwiczeń pokazuje nietypowe, przeciwstawne połączenia takie, jak: rozkoszne męki, smutna pociecha. W innym z kolei zwraca uwagę, w jaki sposób kwestia zastosowania określeń lub ich pominięcia może wskazywać na różnice między autorami lub między epokami. Pod koniec rozdziału autor przywołuje kwestię stopniowania przymiotników. Kazimierz Wóycicki stara się zwrócić uwagę uczniów na to, że mówienie i pisanie dotyczy nie tylko autorów dzieł, ale każdego użytkownika języka. Daje wskazówki jasne i konkretne:
Mówić, pisać jest to wybierać i dobierać.
Pomyśl, czy zdołałbyś opisać najdrobniejszy przedmiot z właściwościami wszystkich ledwie uchwytnych wygięć i zagięć kształtów, formy, z odcieniami i przejściami barw, świateł i cieniów, które nań padają, umiejscowienia w przestrzeni, jego położenia w stosunku do innych.
Zbyt liczne określenia zacierają się wzajemnie i wytwarzają chaos (s. 38).
Sześciostronicowy rozdział III dotyczy użycia stylistycznego czasu przeszłego postaci dokonanej i niedokonanej i czasu teraźniejszego historycznego. Zaproponowane przez autora ćwiczenia polegają na zamianie w przytoczonych przykładach użytych tam czasowników niedokonanych na dokonane i odwrotnie oraz obserwacji, w jakich sytuacjach wybór czasu powoduje wrażenie przyspieszenia lub zwolnienia akcji. Przytoczone są także przykłady, w których czasowniki są w ogóle pominięte. K. Wóycicki szczegółowo omawia sposób oddziaływania konkretnych form na odbiorcę tekstu, pisze bowiem:
Czas przeszły postaci niedokonanej czasowników wyraża albo czynność ciągłą, albo powtarzającą się. Wskazując trwanie czynności bez uwzględnienia ich końca, zatrzymuje je, unieruchamia przed oczami czytelnika, łagodniej łączy jedne z drugiemi, zmusza słuchacza jakby do wewnętrznego widzenia zdarzeń, które oznacza. Jest to czas, przemawiający do naszej wyobraźni, możemy go więc nazwać wyobraźniowym. W opowiadaniu z wspomnianych powodów zwalnia szybkość opowieści, powolniej rozsnuwa zdarzenia.
Czas przeszły postaci dokonanej czasowników wyraża czynność chwilową skończoną albo wielokrotną i jej rezultat. Usuwa pojęcie trwania, rozwoju, przez co przeciwstawia się postaci niedokonanej. Poszczególne czynności, każda zebrana, skupiona w jeden jakby punkt, oznaczane wyraźnie, odcinają się od siebie, ale nie rozwijają się w obrazy. Opowiadanie za pomocą tego czasu jest jakby prostym liczeniem zdarzeń, dlatego czas przeszły postaci dokonanej możemy nazwać czasem myślowym. Tempo opowieści czas przeszły postaci dokonanej przyspiesza.
Szczególnie wyraźnie ujawnia się różnica obu form tam, gdzie postać niedokonana występuje samotnie wśród postaci dokonanej lub odwrotnie (s. 41).
O czasie przeszłym historycznym zilustrowanym m.in. przykładem z Pana Tadeusza: „Pan Wojski z Tadeuszem idą pod las drogą | I jeszcze się do woli nagadać nie mogą”, pisze następująco:
Czas teraźniejszy historyczny przedstawia jakieś działanie minione jako rozwijające się przed naszemi oczyma, dokonywające się dopiero, nie skończone, wyraża trwanie czynności. Występuje często pośród przeszłych dokonanych i niedokonanych, wyodrębniając jakąś akcję z ogólnego tła opowiadania. Szczególnie ożywia zdanie. Nie tak malowniczy, jak przeszły niedokonany, ma w sobie jednak większą wyrazistość, daje wzruszenie obecności, bezpośredniego zetknięcia z rozwijającemi się zdarzeniami, bardziej podnieca, wywołuje jakby pewne zaniepokojenie, napięcie oczekiwania, jest dramatyczny (s. 42)
Kazimierz Wóycicki bardzo szeroko rozumie termin „przenośnie”, bowiem w pierwszym akapicie poświęconego im rozdziału IV pisze: „Środki wysłowienia rozszerzają się potężnie przez przenośnie, którym to mianem ogólnym obejmujemy przenośnię właściwą (metaforę), porównanie, zamiennię (metonimję) i ogarnienie (synekdochę)” (s. 46). Ten rozdział należy do bardziej obszernych, obejmuje strony 46–69, na których autor przywołuje zgodnie ze sformułowaną na początku informacją, różne rodzaje metafor. W ćwiczeniach zadaje wiele pytań, zwraca uwagę na trudności w odczytaniu i właściwym omówieniu przykładów, jednocześnie podkreśla wielką wartość przenośni stosowanych w tekstach poetyckich i prozatorskich:
Będąc niepomiernym zbogaceniem naszych środków wysłowienia, są one zarazem w porównaniu z synonimami środkiem niezwykle subtelnym, zdolnym wyrazić ledwie uchwytne odcienie myśli, uczuć. Sięgają tam, gdzie nie wystarcza, gdzie zawodzi użycie wyrazu we właściwym znaczeniu (s. 46).
W rozdziale V autor zajmuje się kolejnymi środkami wykorzystywanymi w utworach literackich, takimi, jak: omówienie – czyli peryfraza, nagromadzenie, stopniowanie, mowa hiperboliczna. Wybiera przykłady dobrze obrazujące wybrane zagadnienie, zwraca uwagę na różnice w stosowaniu poszczególnych środków przez różnych autorów.
W rozdziale VI Kazimierz Wóycicki uświadamia obecność różnych odmian polszczyzny, a także zwraca uwagę na kwestie praktyczne wynikające z tego zróżnicowania:
Obok języka mówionego normalnego warstw mniej lub więcej wykształconych, obok mowy, ogólnie zrozumiałej, powszechnej, u nas powszechno-polskiej, odmienne dziedziny pracy i warunki życia, odrębności myślenia i czucia pewnych grup ludzkich doprowadzają do wytworzenia języków specjalnych, dla ogółu częściowo a nieraz nawet całkowicie niezrozumiałych: języka rozmaitych gałęzi przemysłu, handlu i t.d., języka naukowego różnych gałęzi wiedzy (s. 86).
Autor zwraca uwagę na umiejętny dobór środków wyrazu w tekście mówionym i pisanym. Znamienne, że jako ilustrację tekstu popularnonaukowego przywołuje Dzieje języka polskiego Aleksandra Brücknera. Podobnie kiedy autor pisze o gwarach oddaje głos Stanisławowi Witkiewiczowi i cytuje jego utwór Na przełęczy (s. 92, 93). Dalej cytowany jest także fragment Kwiatków świętego Franciszka z Asyżu w tłumaczeniu Witkiewicza na gwarę podhalańską i – dla porównania – w literackim tłumaczeniu Leopolda Staffa (s. 94–96). Później wraca jeszcze do gwary podhalańskiej fragmentem wstępu do Słownika gwary podhalskiej Bronisława Dembowskiego, wydanego w roku 1894.
Na podstawie kolejnych przykładowych tekstów Kazimierz Wóycicki zadaje pytania o archaizmy i neologizmy, o zmiany językowe, które następują na przestrzeni dziejów języka. W § 25 autor odwołuje się do słowników języka polskiego: S.B. Lindego, wileńskiego i nieukończonego jeszcze wówczas – warszawskiego. W kontekście leksyki gwarowej przywołuje także Słownik gwar polskich Jana Karłowicza i objaśnia znaczenia słów takich, jak: śniat, gozd, rsiok, dropiaty. Część rozdziału poświęca zapożyczeniom na przykładzie oddziaływania języka rosyjskiego, przy czym konsekwentnie wyrazy i zwroty zaczerpnięte z tego języka określa jako błędne. Kończąc ten rozdział autor zwraca uwagę na znajomość różnych odmian polszczyzny w życiu każdego człowieka i konieczność dostosowania ich do sytuacji komunikacyjnej:
Każdy z nas jest istotą wielojęzykową, t. zn. przez wychowanie, przyzwyczajenie, ćwiczenie zdobywa umiejętność przystosowywania się w mowie do sytuacji, umiejętność użycia coraz innych słów, zwrotów, innego układania zdań zależnie od miejsca, okoliczności, osoby, do której przemawia (s. 109).
Rozdział VII tzw. zwroty krasomówcze należy również do dłuższych w podręczniku (s. 110–125). Kazimierz Wóycicki omawia w nim (a raczej czyni podstawą samodzielnych ćwiczeń) różne „zwroty krasomówcze” albo „retoryczne”, takie jak: powtórzenie, polisyndeton i asyndeton, wykrzyknik, pytanie retoryczne, apostrofa, antyteza i ironia, a zatem zwroty, które „samoistnej treści myślowej nie zawierają, służą tylko do podkreślania i uwydatniania[podkreślenie autora]” (s. 110) tego, co jest zawarte we wcześniej omawianych środkach. W podręczniku rzadko można znaleźć komentarze merytoryczne, w tym rozdziale jednak każda z figur została zdefiniowana, jeden fragment szczególnie zwraca uwagę ze względu na zawarte w nim emocje:
„Apostrofa jest środkiem silnie spotęgowanej uczuciowości: w takim bezpośrednim zwrocie uczucie, przepełniające mówiącego, zdaje się wylewać, zrywając tamę, ogarniać przedmiot, do którego się zwraca mówiący, i który, wywołany tym zwróceniem się, staje niejako przed słuchaczem, wskutek czego całość mowy niezwykle się ożywia” (s. 121).
Rozdział VIII dotyczy szyku wyrazów i budowy zdania, autor zwraca uwagę na różne sposoby wykorzystywania składni polszczyzny do podkreślenia pewnych treści, np. przestawnię – przerzutnię, nagromadzenie krótkich zdań, „okresy albo perjody”. Podsumowuje ten rozdział następującą myślą:
Pamiętaj, że wrażenie każdego zdania zależy nie od tego lub innego z użytych w nich środków językowych, ale od całego ich w zdaniu zespołu, wszystkie one bowiem wzajemnie na siebie oddziaływają, to potęgując, to ograniczając, to wreszcie zmieniając wzajem swe działanie (s. 140).
Nietypowym rozdziałem w podręczniku Kazimierza Wóycickiego jest też rozdział IX zatytułowany Poprawki. Autor przytacza w nim fragmenty wierszy, najczęściej poszczególne wersy, które były poprawiane przez poetów, m.in. wers po wersie ukazane są zmiany wprowadzane przez Adama Mickiewicza w Stepach Akermańskich. Pokazuje to pracę nad słowem, która przekłada się na efekt końcowy, a tym samym wpływa na odbiór tekstu.
Kolejny dwustronicowy rozdział X poświęcony jest stylistyce, stylowi oraz dziejom badań stylistycznych. Cele stylistyki formułuje tutaj autor w sposób następujący:
Stylistyka bada środki wysłowienia, t.zn. środki, których dostarcza język dla wyrażenia myśli i uczuć człowieka. Badanie to polega na: a) rozważeniu istoty każdego środka i jego znaczenia dla myśli i uczucia, b) układaniu tych środków w grupy i tworzeniu z nich systemu, c) rozpatrywaniu wreszcie, w jaki sposób w użyciu tych środków objawia się odrębność każdego artysty (s. 146).
Rozdziały XI–XV dotyczą rymu i rytmu. Pierwszy z nich poświęcony jest prozie rytmicznej, kolejne zaś – poezji. Wszędzie autor przytacza wiele przykładów, zmusza do zastanowienia, które środki wybrane przez pisarzy lub poetów wywołują jakieś określone efekty. W rozdziałach poświęconych poezji Kazimierz Wóycicki z jednej strony przywołuje bardzo różnorodne typy wierszy, m.in. trzynasto-, jedenasto-, dziesięciozgłoskowiec, z drugiej strony na podstawie tych rozdziałów można także zdobyć praktyczne umiejętności w zakresie rozpoznawania określonych rymów. W rozdziale XIV ukazane są wiersze miarowe, w XV – podział na zwrotki (np. strofę saficką). Omówienie zamyka budowa sonetu.
Ostatni rozdział autor kończy następującymi słowami:
Stanęliśmy u kresu.
Badanie, w jaki sposób ukształtowanie rytmiczne i rymowe zespala się z układem treści sonetu, prowadzi nas już poza rytmikę, w dziedzinę poetyki (s. 186).
O tym, że Kazimierz Wóycicki był cenionym teoretykiem i historykiem literatury, a także wybitnym pedagogiem świadczą wypowiedzi z jednej strony literaturoznawców, z drugiej zaś – jego uczniów. Jako jeden z dowodów uznania wskazać można obszerny tom zbiorowy Prace ofiarowane Kazimierzowi Wóycickiemu (księga zbiorowa), wydane w Wilnie w 1937 roku. Rangę tej publikacji podkreślała Stefania Skwarczyńska w recenzji zamieszczonej w „Pamiętniku Literackim”.
Szersze omówienie poglądów oraz dzieł Kazimierza Wóycickiego znaleźć można w opracowaniu Władysława Sawryckiego: Współtwórcy szkolnej polonistyki dwudziestolecia międzywojennego (Kazimierz Wóycicki, Konstanty Wojciechowski, Juliusz Kleiner, Konrad Górski) [Sawrycki 1984, 5–39]. Pisze on między innymi, że Kazimierz Wóycicki był jednym ze zwolenników awansu treści i sprawności artystycznych w procesie dydaktyczno-wychowawczym. Uzupełnieniem pracy nad lekturą powinna być zatem twórczość plastyczna, obecne powinny być jednak różne gałęzie sztuki. Jedną z nich była deklamacja sięgająca tradycjami sztuki retorycznej. Recytacje na lekcjach Kazimierza Wóycickiego „należały do zjawisk o dużej randze artystycznej” [Sawrycki 1984, 14], wspominają o tym uczennice.
W teorii i praktyce dydaktycznej Kazimierz Wóycicki dawał pierwszeństwo dyskusji i zadawaniu pytań – „heureza miała otworzyć drogę inwencji, odważnej samodzielności, zdolności sugestywnych, cech kontaktowości nauczyciela” [Sawrycki 1984, 26]. W. Sawrycki przywołuje fragment wypowiedzi K. Wóycickiego na I Ogólnopolskim Zjeździe Polonistów: „Każdemu początkującemu pedagogowi należałoby wpoić jako pierwsze przykazanie zasadę: chcesz żyć, zachować młodość ducha, pogodę i świeżość umysłu – uprawiaj formę dyskusyjną, chcesz zmarnieć duchowo – zadawaj i odpytuj” [za: Sawrycki 1984, 26].
Ten sposób myślenia o dydaktyce znalazł odzwierciedlenie w wielu opracowaniach autorstwa Kazimierza Wóycickiego, Stylistyka i rytmika polska… jest jednym z nich. Tematyka stylistyczna była później obecna w innych dziełach, m.in. Rozbiór literacki w szkole (1921). Stylistyka i rytmika polska… ukazała się siedem lat po podręczniku Lucjusza Komarnickiego zatytułowanym: Stylistyka polska wyjaśniona na przykładach i ćwiczeniach. Publikacja Kazimierza Wóyckickiego – obok propozycji Komarnickiego – „stanowiła ważną pozycję dydaktyczną i merytoryczną, gdy wziąć pod uwagę ówczesny stan badań, jaki reprezentowała nasza nauka” [Sawrycki 1984, 32].
Zakres pojęcia stylistyki jest w tym opracowaniu obszerny i urozmaicony m.in. poprzez uwzględnienie zagadnień wersyfikacji zgodnie z ówczesnym zwyczajem, uwzględnia autor także kwestie leksyki, stylistycznych aspektów gramatyki, dialektologii, stylizacji, metaforyki, i tzw. zwrotów krasomówczych [Sawrycki 1984, 32].
Jeśli chodzi o zadania stylistyki, to zostały on sformułowane jednoznacznie w zdaniu przytoczonym za K. Wóycickim przez W. Sawryckiego: stylistyka „bada środki wysłowienia, tzn. środki, których dostarcza język dla wyrażenia myśli i uczuć człowieka”. W przypisie W. Sawrycki podaje, że słowa te znajdują się na s. VII wydania z 1917 roku, niestety zarówno w wydaniu książkowym z 1917 roku, z którego korzystałam, jak i w wersji zamieszczonej w zasobach cyfrowych (https://fbc.pionier.net.pl/details/nnnsV3d), a także w wydaniu z 1925 roku (http://bc.radom.pl/dlibra/docmetadata?id=8391&from=publication) na stronie VII takich słów odnaleźć się nie da. We wszystkich tych wydaniach na stronie VII znajduje się Spis rzeczy. Zapewne zatem W. Sawrycki miał do czynienia z jakimś innym wydaniem, co potwierdza też fakt, że rok został w przypisie podany w nawiasie kwadratowym.
Na teorię Kazimierza Wóyckiego (podobnie jak w wypadku L. Komarnickiego) miał zapewne wpływ Charles Bally, o którym autor wspomina w książce, i o czym świadczy m.in. zwrócenie uwagi na silny aspekt uczuciowy języka. W. Sawrycki w następujący sposób podsumowuje poruszone powyżej kwestie: „Fakty te stanowią zaś o walorach merytorycznych książki, gdy chodzi o nową interpretację pojęcia stylu, i jej niezaprzeczalnej przydatności dydaktycznej w procesie pogłębionego poznawania lektury. Podręcznik Wóycickiego wskazuje zarazem na nowy sposób podejścia autora do zagadnienia ćwiczeń w mówieniu i pisaniu, wynikający z różnic, jakie wystąpiły pomiędzy nową stylistyką a stylistyką starszej daty” [Sawrycki 1984, 32].
Obaj autorzy – K. Wóycicki i L. Komarnicki – oprócz aspektu uczuciowego języka zwracają także uwagę na aspekt logiczny, podkreślają oni bowiem „subtelne związki myśli”, a także konieczność zwracania uwagi na kwestie znaczeń poszczególnych słów. Jak pisze W. Sawrycki: „Jest to na rękę kształceniu umiejętności werbalnych ucznia, ponieważ aspekt logiczny, „myślowy”, charakteryzuje się dużą stosunkowo określonością, jaka zazwyczaj towarzyszy czynnikowi normującemu” [Sawrycki 1984, 34]. Było to jednocześnie z jednej strony bliskie jeszcze dziewiętnastowiecznemu myśleniu o normatywnym celu stylistyki, z drugiej strony – umożliwiało precyzyjną pracę nad językiem.
Mieczysław Rybarski, pisząc o podręcznikach L. Komarnickiego i K. Wóycickiego, stwierdził, że: „obaj autorowie w naczelnym założeniu wyzbyli się niedomagań swych poprzedników i zarzucili dążność utylitarystyczną, wnosząc zarazem przedmiot na poziom dzisiejszej nauki” [za: Sawrycki 1984, 36], co świadczy o tym, że obie pozycje cieszyły się uznaniem.
Podsumowaniem uwag o recepcji dzieła Kazimierza Wóycickiego niech będzie myśl W. Sawryckiego związana z praktycznymi możliwościami wykorzystania go w dydaktyce szkolnej: „Podręcznik Wóycickiego był więc jedną z tych książek, które wprowadziły do szkolnej polonistyki świeże, ożywcze treści, które otworzyły przed szkołą urzekające nowością perspektywy, a samą naukę o stylu znacznie uatrakcyjniły” [Sawrycki 1984, 36].
Kazimierz Wóycicki mottem do swojej książki uczynił myśl Cycerona:
Bo mowa jest tak delikatna, tak powolna, tak giętka, że się podaje, w jakąkolwiek nachylić ją stronę; a potym z rozmaitości charakterów i skłonności ludzkich musiały wyniknąć różne stylu rodzaje [Cycero, Mówca, XVI, przekład Rykaczewskiego]
Jako pedagog Kazimierz Wóycicki podkreślał rolę wychowania estetycznego, uważał, że lekcje języka polskiego powinny nie tylko zapoznawać uczniów z polską literaturą, ale także z kulturą i sztuką zarówno polską, jak i obcą. Kształceniu towarzyszyło więc zaznajamianie uczniów z obrazami wybitnych malarzy. Bardzo ważną część jego lekcji stanowiły deklamacje wybranych przez uczniów wierszy, niezwykle przez nich cenione. Niekiedy na lekcji nie wolno było wypowiedzieć żadnego słowa oprócz tych z recytowanych wierszy. Uważał, że elementy wykładowe lekcji powinny zostać ograniczone do minimum, a rozwijane powinny być umiejętności uczniów – pięknego wypowiadania się w mowie i w piśmie, logicznego myślenia i wyrażania własnych opinii.
Kazimierz Wóycicki rozwijał w uczniach także uczucia patriotyczne, w wielu opracowaniach przywoływany jest cytat ze wspomnieniowego tekstu Zofii Landy (siostra Teresa, Laski) i Janiny Landy-Dębowskiej:
Pan Wóycicki rozejrzał się po tych prawie dziecięcych głowach, podszedł do okna, które wychodziło na Instytut Maryjski (rosyjska elitarna szkoła żeńska z internatem), spojrzał na dwugłowego orła zdobiącego gmach i powiedział: „Jak to się tu rozparł!” W ten sposób sięgnął do naszych uczuć patriotycznych i antycarskich, nawiązał do atmosfery, która zrodziła się ze strajku szkolnego i ruchów wolnościowych niedawno minionych lat, a która ożywiała naszą klasą. To był jakby ton poddany naszym pracom i nauce, którą zaczynałyśmy z tym nowym, tak fascynującym nauczycielem. W lot uchwyciłyśmy, że nie będą to nudne czytanki z wypisów, że wchodzimy w nowy świat myśli, wrażeń, piękna [Landy, Landy-Dembowska 1974, 162].
wydanie z roku 1917, FBC: wydanie udostępnia: e-biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego
https://fbc.pionier.net.pl/details/nnnsV3d
http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/doccontent?id=7521
wydanie szóste z 1925 roku (218 s.) Radomska Biblioteka Cyfrowa:
http://bc.radom.pl/dlibra/docmetadata?id=8391&from=publication
Z ćwiczeń stylistycznych z młodzieżą i dorosłemi powstała ta książka, i ćwiczenia są w niej rzeczą główną. Odwoływać się nieustannie do zdolności językowej ucznia, do jego praktyki codziennej, mowy mówionej, pisanej, do lektury, zaostrzać i wysubtelniać wrażliwość językową, przyzwyczajać do delikatnej analizy, doskonalić i rozszerzać w ten sposób umiejętność posługiwania się mową ojczystą, rozwijając jednocześnie zdolność myślenia i odczuwania w ogóle – oto metoda i cel podręcznika. Każde ćwiczenie zawiera szereg zagadnień i wymaga dłuższej pracy, chodziło mi bowiem o trwalsze uruchomienie myśli, wyobraźni i uczucia w jednym kierunku, aby głębiej zainteresowany umysł lepiej przyswajał sobie wyniki badań. Uczeń powinien uważnie odczytywać zadania i pytania, ponieważ różnią się one nieraz bardzo drobnemi szczegółami. Ćwiczenia muszą być przerabiane stale w kajetach i na tablicy. Układ zachowałem następujący: najpierw omawiam środki językowe najprostsze, najgrubsze, jeśli się tak wyrazić można (synonimy, określenia), przechodzę następnie do coraz subtelniejszych, kończę zaś na tych, które służą już tylko do najdelikatniejszego wycieniowania wagi myśli i napięcia uczucia (postaci mowy, szyk wyrazów) lub do wyrażenia samego uczucia (rytm).
W pracy szkolnej obowiązkiem nauczyciela – baczyć pilnie na to, aby uczeń doskonale zrozumiał treść każdego przytaczanego wyjątku, zanim zacznie się nad jego właściwościami stylistycznymi zastanawiać. Najpierw „co?”, dopiero później „jak?”.
Przykłady ilustrujące i pomocnicze, t. j. te, które tylko oświetlają wnioski, wysnute przez ucznia, drukowane są burgosem (drukiem drobniejszym), te zaś, które stanowią zasadniczy materjał pracy, garmontem. Ćwiczenia trudniejsze wyróżniłem dla samouka za pomocą ujęcia ich w klamry.
Pedagog z zamiłowania nie poprzestanie oczywiście na szczupłym materjale podręcznika; korzystając z własnego doświadczenia, wiedzy i pamięci, wprowadzi nowe przykłady, skomplikuje ćwiczenia, wysnuje obfitsze i różnorodniejsze wnioski zależnie od poziomu umysłowości klasy. Uczniowi również należy przyznać szerokie prawo inicjatywy. Korzystanie z tego, czego on dostarczy, wyzyskiwanie każdego przebłysku zainteresowania, rozsadzając ramy t. zw. lekcji wzorowych, z góry ułożonych, niezmiernie ożywia pracę szkolną i zachęca pracujących do dalszych wysiłków.
Ponieważ główny zrąb przykładów zaczerpnięty został z Pana Tadeusza i Trylogii, dla zaoszczędzenia miejsca i zmniejszenia sobie i zecerowi pracy przy oznaczaniu źródeł posługiwałem się następującymi skróceniami:
MPT. XI = Mickiewicz, Pan Tadeusz, księga XI.
SOiM, I, 23 = Sienkiewicz, Ogniem i mieczem, tom I, str. 23.
SP = Sienkiewicz, Potop.
SPW. = Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski.
Cytaty z Trylogii według wydania jubileuszowego Gebethnera i Wolffa (bez daty).
Pisownie stosowałem „warszawską”, w cytatach wierszowanych tam, gdzie tego wymagał rytm, rym, dźwięczność wiersza – „akademicką” ze zmianami, które w każdym wypadku tłumaczą się same.
Tym. którzy darzyli powstającą książkę uwagą i nie odmówili mi rady i pomocy, pp.: J. Kowalczykównie, K. Karpińskiej, Z. Landównie, K. Tosiównie, kolegom, pp. M. Abramowiczowi, T. Benniemu, L. Komarnickiemu składam gorące podziękowanie.
K. Wóycicki
Warszawa–Łbiska, 1917 r.