Dawne ortografie, gramatyki i podręczniki języka polskiego
Dzieło miało jedno wydanie{Fragmenty były publikowane w wypisach szkolnych z literatury polskiej, por. Nowe wypisy polskie, Leszno 1838, s. 350–355 [Skulski 1936, 556]; J. Rymarkiewicz, Wzory prozy wedle rodzajów i kształtów chronologicznie z literatury zebrane. Stopień III, wyd. II, Poznań 1874, s. 347–351 (O języku polskim przez ks. St. Kleczewskiego) oraz w tomie Ludzie Oświecenia o języku i stylu [Mayenowa 1958, I, 388–421].}. Całość dzieła była oceniana różnie: „Dzieło to okazuje autora biegłego w historyi i rozsądnie o rzeczy przedsięwziętej rozumującego” pisał Feliks Bentkowski [1814, 198], jego opinię powtórzył Łukasz Gołębiowski [1826, 209]. Edward Dembowski charakteryzując epokę naśladownictwa francuskiego klasycyzmu (1770–1820), pisząc o badaniach językowych, zaznacza, że „wniesione zostały głębszą myślą i wyższem pojęciem mowy” i rozpoczyna wyliczanie tych prac od O początku, dawności i wydoskonaleniu języka polskiego S. Kleczewskiego [1845, 321]. Jan Rymarkiewicz zaznaczył: „bardzo ważne, czystym stylem pisane, a w swoim czasie mało znane i szacowane dzieło” [1874, 347]. Część historyczna Zdań (podobnie jak i dzieł Sarmatia Europaea i Lechus historiae Polonae restitutus) nie przedstawia większej wartości naukowej [Gołębiowski 1826, 208”209; Szteinke 1966”1967, 552], traktuje się ją jako fantastykę pseudonaukową [Skulski 1936, 556]. Praca Kleczewskiego nie pozostała bez echa. W wydanej w roku 1770 gramatyce Szylarski podejmuje polemikę z propozycjami Kleczewskiego. Plebański w swoim studium o gramatykach i gramatykarzach odniósł się tylko do kwestii końcówek przymiotników żeńskich: „Kleczewski nieznając prac gramatycznych swoich poprzedników […] nie wnikając też w naturę rzeczy, po większej części powierzchownie o rzeczach sądzi” [Plebański 1862, 539–540, por. też Bieńkowski 1901, 142]. O Kleczewskim jako miłośniku, obrońcy języka polskiego pisali: Roman Kaleta i Mieczysław Klimowicz [1953, 202], Maria Renata Mayenowa [1958, 31, 35], Janina Kwiek-Osiowska [1968; 1978, 12] i Stanisław Urbańczyk [1993, 7]. Nazwisko Kleczewskiego jest wymieniane przez autorów opracowań poświęconych: historii akcentu w języku polskim [Topolińska 1961, 130-131], recepcji dzieła Knapiusza [Puzynina 1961, 9, 23, 95, 146, 174], języka polskiego w wieku XVIII i obowiązującej wówczas normie językowej [Mikołajczak 2001, 47, 89–90, 116–117, 159; Decyk-Zięba, Kresa 2017] oraz oświeceniowym gramatykom – W. Szylarskiemu [Decyk-Zięba 2014] i O. Kopczyńskiemu [Stasiewicz-Jasiukowa 1987, 57][2]{Nie zostało wymienione w syntezach dziejów języka polskiego [Lehr-Spławiński 1978; Klemensiewicz 1974; Walczak 1995] ani w książce W. Taszyckiego, Obrońcy języka polskiego, Wrocław 1953.}.
Obszary badań, których podstawę mogłoby stanowić dzieło Kleczewskiego, zakreślił Ryszard Skulski:
Jeśli kiedyś nauka polska zdobędzie się na historię kultury literackiej lub smaku estetycznego, to książka Kleczewskiego stanie się jedną z pierwszych pozycyj źródłowych. W tę dziedzinę prowadzą nas rozważania autora na tematy: „o pożytecznem czytaniu książek” lub „o łatwym sposobie pisania książek, co do istotnego wyrażenia”. Interesuje ks. gwardiana również sztuka przekładania, więc ze stanowiska kultury językowej roztrząsa ją w dwu rozdziałach: „o szczerem tłumaczeniu książek, co do istotnego wyrażenia” oraz „o brakowaniu i dobieraniu słów w tłumaczeniu książek”. Zajęcie specjalne budzi też u Kleczewskiego świat retoryki, na którą patrzy bardzo często oczyma autorów regionalnych, a więc A. M. Fredry (Vir Consilii) oraz Józefa Rzewuskiego, starosty drohobyckiego (pseudonim Wacława Rzewuskiego – Książka zabawek krasomówskich). Mamy wreszcie kompleks ściśle językowy, zamknięty w dwu rozdziałach… [Skulski 1936, 557].
Terminologia gramatyczna użyta przez Kleczewskiego „nie przedstawia – w ocenie Koronczewskiego [1961, 35] – nic ciekawego”.